piątek, 25 kwietnia 2014

7 rozdział



>>Kamila<<
-Kamil wyjeżdżamy za chwile! –krzyknął Artur z przedpokoju.
-No idę –odpowiedziałam na wrzaski brata. Zbiegłam po schodach i wyszłam z domu. Wsiedliśmy do busa i ruszyliśmy do Leszna.
-Cieszysz się, ze zobaczysz Grześka? –zapytał Artur.
-Czaja. Umówiliśmy się, ze nie wtrącasz się w moje sprawy.
-No okey. Przecież tylko zapytałem. – podniósł ręce na znak poddania się.
-Ty zawsze „tylko pytasz”. – opadłam na oparcie siedzenia, założyłam słuchawki i zatonęłam w myślach. Grzesiek to mój chłopak, ale ostatnio jakoś nam się nie układa. Mam nadzieje, że przejdzie szybciej niż ostatni zły okres, który trwał pół roku, w czym przez 2 miesiące w ogóle się do siebie nie odzywaliśmy. Kocham go mimo jego wielu wad, a tym bardziej tej chorej zazdrości. Po ciężkiej podróży dojechaliśmy do Leszna. Wyskoczyłam z busa i pobiegłam do mojego ulubionego boksu.
-Cześć Misiaku – pocałowałam chłopaka w policzek.
-Hej – odwrócił się w moją stronę i objął mnie w talii. Przybliżył swoją twarz i złożył pocałunek na moich ustach. – Tęskniłem – szepnął.
-Ja też, ale postanowiłam zostać u Ciebie, jeżeli to nie problem. – spojrzałam na niego poważnie.
-Chyba żartujesz. – znów wpił się w moje usta. Po tym czułym powitaniu poszłam przywitać się z Pawlickimi.
-Cześć chłopaki –krzyknęłam, stając w wejściu do ich boksu. Żaden nawet na mnie nie spojrzał. – Heloooł. Kurde co ja duchem jestem?! – spojrzeli na siebie, ale na mnie nadal nie. – Gadajcie co jest.
-Twój chłopak nie pozwolił nam się do Ciebie odzywać. – wytłumaczył Przemek, a ja zaczęłam się śmiać.
-Żartujesz?!
-Nie. Grześka coś opętało. – wtrącił Piotrek.
-Zwariował – usiadłam na krzesełku Piotra i schowałam twarz w dłoniach. Młodszy Pawlicki kucnął koło mnie.
-Może to da się jeszcze zmienić, ale trzeba z tym walczyć. – położył rękę na moim ramieniu.
-Ale ja mam już dosyć! On już przesadza! Przecież jesteście jego przyjaciółmi! Dobrze wie, że nie odbijecie mu dziewczyny, ale on i tak wygaduje jakieś porąbane rzeczy! – byłam wściekła. Wstałam.
-Gdzie idziesz? – Przemek skutecznie uniemożliwił mi wyjście.
-Do Grześka. Powiedzieć mu co o tym myśle. – odepchnęłam go, ale i to nie pomogło. Był zbyt silny.
-Nigdzie nie idziesz. Porozmawiaj z nim po meczu. Ja nie dam przegrać mu meczu.
-Tylko o sobie myślicie. Dobrze jakbyście przegrali – wytknęłam mu język. Mimo, że mój chłopak jeździł w Lesznie, ja byłam zaciętą fanatyczką Włókniarza.
-Może. Proszę Cię. – zrobił oczka zbitego pieska.
-Dobra, ale puść mnie, bo zaczne krzyczeć.- zabrał rękę, a ja skierowałam się do boksu Artura. Nawet nie zdążyłam usiąść, gdy mój telefon zaczął wibrować, a na pewno dobrze wiecie, że rozmowa w parku maszyn nie jest najlepszym pomysłem. W biegu odebrałam telefon.
-Hej. – usłyszałam sympatyczny głos. Wskoczyłam do busa i zatrzasnęłam drzwi.
-No hej.- odsapnęłam. – Co tam u Ciebie?
-A nic. Nudy, jak to zawsze latem. – burknęła.
-Masz zły humor. –stwierdziłam.
-Serio?! Znasz mnie tylko tydzień, a jesteś lepsza od mojego brata. –uśmiechnęłam się. Jest ode mnie młodsza i taka słodka.
-Kobiecy instynkt. –zaśmiała się. – Co jest?
-Peter jest.
-Olej go. Na co Ci ten plan zemsty?!
-Sama nie wiem. A ja chce do Ciebie. – zapiszczała.
-No to wpadaj. Powinnam być w Czewie za dwa dni, bo mam kilka problemów z Grzesiem.
-Uuu.. Co narozrabiał? –ciekawska.
-Opowiem Ci jak się spotkamy. Zadzwonie do Ciebie jutro, to się umówimy konkretnie.
-Wredoto. Gadaj co Grzesiek  narobił!
-Do widzenia, panno Stoch. Całuski
-No Kamilaaaa  -krzyknęła do słuchawki.
-Opowiem Ci jak przyjedziesz. Za dużo tego. Papa, Niśka.
-No pa. –burknęła i się rozłączyła.
**************************************************

 Czytacie- Komentujecie
4 komentarze -NEXT
To wracam po takiej przedłużonej przewie świątecznej.Przepraszam, że nie wstawiałam nic, ale po prostu nie było mnie w domu i nie miałam ze sobą moich opowiadań :/ Lecz się zrehabilituje ;)

Miłego czytania. Pozdrawiam, Natalia :*** 
Pozostawiam Wam Zengusia *.*
 

wtorek, 15 kwietnia 2014

6 rozdział



-Ide na spacer- poinformowałam brata i wyszłam z pokoju.
-Nina! Zaczekaj.- zatrzymałam się i odwróciłam na pięcie. –Andreas pójdzie z Tobą.
-Czemu? –podniosłam brew.
-Booo. No wiesz czemu.
-Właśnie nie wiem i chciałabym się dowiedzieć – oparłam ręce na biodrach.
-Boję się o Ciebie. Nie ufam Peterowi. Zrozum.
-Rozumiem. Gdzie jest Andi? – uśmiechnęłam się na samą myśl o tym przystojnym śmieszku.
-Czeka na dole. –odwróciłam się i zamknęłam za sobą drzwi. Niemiec czekał na mnie przed budynkiem. –Hej –przytuliłam się do niego.
-Cześć. Ładnie wyglądasz. –uśmiechnął się tym swoim bajeranckim uśmieszkiem. Ruszyliśmy przed siebie. –Wiesz może czemu Kamil poprosił mnie, żebym poszedł z Tobą?
-Bo się o mnie boi, ale jeżeli nie chcesz iść to nie musisz.
-Nie. Ja chcę. Nawet na koniec świata. – podniósł dumnie głowę.
-Ale słodzisz.
-Czemu się boi? –zapytał.
-Nie tylko on. Ja też się boje sama gdzieś chodzić. –spuściłam wzrok.
-To czemu chciałaś iść sama?
-Myślałam, żeby poprosić Ciebie albo Macka, ale Kamil mnie uprzedził.
-Peter chciał z tobą iść –spojrzałam na niego wystraszona – ale Kamil go spławił.
-To dobrze. – odetchnęłam.
-A czemu? –dopytywał. Milczałam. – Nie ufasz mi – stanął.
-Nie, Andi. –zaczęłam – Znaczy się. Tak. Ufam Ci, ale to jest poważna sprawa.
-Czyli uważasz, że jestem niedojrzały?! –wpatrywał się we mnie. Skrzyżował ręce na torsie.
-Andreas. Przestań. – spojrzałam na niego z wyrzutem.
-Za kogo ty mnie masz?! –spojrzał poważnie.
-Za przyjaciela – odpowiedziałam stanowczo, ale troche mi to nie wyszło, bo załamał mi się głos.
-Coś Ci chyba nie wierze. Bo gdybyś mnie tak traktowała to nie miałabyś przede mną tajemnic. Nie ufasz mi. I nie kłam, bo słabo Ci to wychodzi. Powiedz, że nie chcesz się ze mną zadawać – mówił patrząc ze złością w moje oczy.
-Wellinger! Uspokój się! – do oczy napłynęły mi łzy.
-Mówię prawde
-Przestań! –krzyknęłam. Podeszłam do niego. Nadal patrzył na mnie wrogo. Położyłam dłonie na jego skrzyżowanych rękach. –Przepraszam. Miałam trudny okres. Oddaliliśmy się. Powiem Ci wszystko. –wtuliłam głowę w jego tors. Objął mnie w talii. – Przepraszam. –wyłkałam.
-To ja przepraszam. Przesadziłem. – wiedziałam, że zabolą go moje łzy. Oderwaliśmy się od siebie.
-Dobrze, że mi to powiedziałeś, bo ja nie widziałam swoich błędów. –znów mnie  przytulił. Usiedliśmy na ławce.
-Kamil nie chciał mnie puścić, bo ostatnim razem jak poszłam sama to o mało nie zostałam. -wzięłam głęboki oddech – zgwałcona. –zrobił wielkie oczy- Prevc. On miał zamiar to zrobić.
-Żartujesz sobie?! –zaczął się śmiać. –Prevc?!
-Tak myślałam, że nie uwierzysz.
-Nie, po prostu się zdziwiłem –spoważniał. –Zawsze sprawia wrażenie nieudacznika. –położyłam mu głowę na ramieniu.
-Chcę się na nim zemścić i będę udawać, że chcę z nim być, ale finału jeszcze nie wymyśliłam.
-Nie łatwiej by było obić mu buźke? – zapytał, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.
-To jest zbyt proste.
-Nie rozumiem.
-Nie musisz. Kamil też nie rozumie. On też by go pobił i miałby z głowy.
-No bo to jest najprostsze.
-Ale jest wielkie prawdopodobieństwo, że by się nie wystraszył.
-Nie kapuje.
-Co ty taki nie kumaty, ostatnio? Zakochałeś się? – spojrzał na mnie.
-Nie. Nie żartuj sobie ze mnie. –oburzył się.
-Nie żartuje. Stwierdzam fakty. Zdezorientowany jesteś ostatnio.
-Bo coś mi od jakiegoś czasu nie wychodzi skakanie. Zawalam zawody.
-Każdy ma czasami gorszy czas.
-Ale ja mam go już dość długo.
-Może na prawdę się zakochałeś –podniosłam brew.
-Nina. To nie jest śmieszne. –odwrócił głowe.
-Ale ja nie żartuje. Podobno jestem twoją przyjaciółką. Pochwal się. Kto to jest? –szturchnęłam go.
-Znam ją od dość dawna. Jest w twoim wieku. Jest ładna i sympatyczna.
-Ty, bo robie się zazdrosna.
-Nie musisz, bo i tak nic z tego nie będzie.
-Boooo…
-Bo.. ta dziewczyna chwilowo nie szuka chłopaka.
-Ale zawsze możesz spróbować.
-Na razie nie.
-A jak nazywa się ta dziewczyna?
-Nie powiem Ci.
-No Andi. Proszę, proszę, proszę.
-Nie i już!
-Adnreaass. Plisssss. –przylizywałam się.
-Nie. Nina nie proś więcej. –wstał i zaczął iść w kierunku hotelu.
-Przepraszam jestem ciekawska. – dogoniłam go. – Wymagałeś ode mnie szczerości to się nie dziw, że ja też tego chce.
-Nie powiem Ci, bo nie będziesz  ze mną rozmawiać.
-Wellinger. No powiedz Mii. –stanął dopiero przed drzwiami hotelu.
-No dobra, ale musisz mi obiecać, że mimo wszystko będziesz ze mną rozmawiać.
-Spoko. No to mów.
-Ta dziewczyna to ty. –szepnął mi na ucho i uciekł.
******************************************************************************
 Czytacie- Komentujecie
3 komentarze - następny rozdział.
Rozdział dedykuje Pani Barnesowej :3 i pozostawiam Was z Andim :**
(AAAAAAA!!! ZGON <3)

piątek, 11 kwietnia 2014

5 rozdział



Dwa tygodnie później byłam już w Krakowie. Cieszyłam się z tego wyjazdu, bo będę mieć pretekst, żeby nie spotkać się z Peterem. Nie wiem czemu w ogóle zaczęłam ten plan zemsty. Przecież to bez sensu. Na wycieczce czuje się dość obco. Niby chodze z tymi ludźmi już drugi rok do klasy, a i tak się czuje jakbym ich nie znała. Jestem typem samotnika, to może dlatego. Z zamyślenia wyrwał mnie ból głowy i krzyk jakiejś dziewczyny.
-Uważaj jak chodzisz niezdaro! –krzyknęła średniego wzrostu szatynka.
-Może ty byś zaczęła patrzeć! – także podniosłam ton. Wpatrywała się we mnie wrogo.
-To moja nowa bluzka! Patrz co z nią zrobiłaś! – pokazała na koszulke, na której widniała wielka brązowa plama.
-Może gdybyś patrzyła jak chodzisz, to byłaby dalej nowa! – odgryzłam się. Nie będzie brać mnie na litość.
-Tylko, że to TY….-zaczęła, ale przerwał jej chłopak, który do nas podszedł.
-Już siostrzyczko odpuść. – położył jej rękę na ramieniu. Dziewczyna zabiła go wzrokiem.
-Ile mam Ci oddać? – zapytałam, obniżając ton głosu.
-Nic –odpowiedział chłopak zanim jego siostra zdążyła otworzyć usta. –Zapraszam na ciastko iii…kawe. –uśmiechnął się.
-Na kawe to ja już nie mam ochoty, ale ciastko – powiedziała dziewczyna, wyraz jej twarzy złagodniał.
 -Ja już nie będę robiła problemu. –powiedziałam.
-Ale to nie jest problem. Zapraszam.- stanął między nami i obejmując nas w talii popchnął w stronę najbliższej kawiarni. Siedziałyśmy milcząc i co jakiś czas popijając kawe.
-Artur jestem, a ta złośnica to Kamila – przerwał niezręczną cisze szatyn. Przyjrzałam się mu. Był bardzo podobny do swojej siostry.
-Nina. – odezwałam się.
-Nie jesteś z Krakowa? –zapytał albo raczej stwierdził.
-Nie. Z Zakopanego. – spojrzałam na niego. –Czemu tak stwierdziłeś?
-Nie wiem. Po prostu nie wyglądasz na osobe stąd.
-Wy też nie jesteście z Krakowa. Prawda? –spojrzeli na siebie, a potem na mnie.
-Czemu tak myślisz? –do rozmowy włączyła się Kamila.
-Nie wiem. Po prostu nie wyglądacie na ludzi stąd. –uśmiechnęłam się. Bardzo dobrze mi się z nimi rozmawiało. Jakbym ich znała od zawsze, mimo naszego nietrefnego poznania.
-Interesujesz się jakimś sportem? –zapytał Artur, a Kamila wywróciła oczami.
-Skoki narciarskie. Przez brata się wciągnęłam. –wyciągnęłam z torebki dowód i im podałam – Nazwisko chyba mówi wszystko.
-Jesteś jego siostrą?! – pierwsza odezwała się Kamila.
-Nie kłamiesz? Może to być tylko zbieżność nazwisk. –upewniał się Artur.
-Po co miałabym kłamać? –wzięłam od nich dowód.
-Artur też jest sportowcem. Żużel nie jest popularnym sportem, ale mają więcej medali od piłkarzy.
-Żużel. Gdzieś słyszałam, ale nigdy nie widziałam.
-No to zapraszamy do Częstochowy. –uśmiechnęła się. Wymieniliśmy się numerami. Niestety musieliśmy się pożegnać, bo moja grupa wychodziła z galerii.
-Do zobaczenia. – krzyknął za mną Arti.
-Do zo. –odpowiedziałam i podbiegłam do mojej klasy.

-Cześć siostra. Jak tam w wielkim mieście? –zapytał Kamil, gdy zadzwonił do mnie wieczorem. 
-Hej. Wole nasze. To jest za duże.
-Peter o Ciebie pytał. –no to popsuł mi humor.
-I co mu powiedziałeś?
-Że nie ma Cię w domu i że wyjechałaś.
-Dopytywał się o szczegóły?-
-Tak, ale go umiejętnie zwiodłem. Powiedziałam, że wyjechałaś do siostry. Odpocząć – uspokoił mnie –ale…
-Co ale?!
-Porozmawiałem sobie z nim na poważnie. Uświadomiłem mu, że jak Ci zrobi krzywde to nie żyje.
-Kamil! –krzyknęłam – Mieliśmy umowe!
-No sory. Nie mogłem się powstrzymać. –wytłumaczył się. –Ciesz się, że nie obiłem mu mordy, choć bardzo mnie kusiło.
-Kocham Cię, wiesz? –powiedziałam, uśmiechając się pod nosem.
-No wiem. Ja Ciebie też. – porozmawialiśmy jeszcze chwile i zakończyliśmy swoją konwersacje. Zasnęłam bez problemu, wspominając dzisiejszy dzień.
************************************************
Czytacie- Komentujcie
5 komentarzy -następny rozdział
Trochu krótki, ale jest.
W rozdziale poznaliście nowe postacie, Kamile i Artura Czajów. Kamila ma 24 lata, a Artur 20. Chłopak jest żużlowcem z Częstochowy. Zawsze się uśmiecha i zazwyczaj niczym nie przejmuje, chyba, że przegranym meczem. Jego starsza siostra, jak już na pewno zdążyliście zauważyć, jest wredna i nigdy nie odpuszcza, ale potrafi być kochana i czuła, o czym się jeszcze przekonacie. Z wykształcenia jest fotografem.

niedziela, 6 kwietnia 2014

4 rozdział


>>Nina<<
Po dojściu na cmentarz kupiliśmy znicz i zapaliliśmy go na grobie mamy.
-Czemu oni od nas odeszli? –miałam w oczach łzy. Usiedliśmy na ławce.
-Mama, bo nas kochała, a tato…
-Aaa tato.. –naciskałam
Zawsze myślałam, że tato wyjechał, bo nie radził sobie ze śmiercią mamy, a tak naprawdę to tylko  i wyłącznie moja wina.
-To nie jest twoje wina. –mówił Kamil.
-Jak to nie moja?!
-To mama zdradziła ojca. To ona była nieodpowiedzialna. Ty nie miałaś z tym nic wspólnego.
-Nie rozumiem. Bronisz mamy, ale przecież to ona zraniła tate, znaczy się waszego ojca.
-Ale on zrobił jeszcze gorszą rzecz.
-Opowiedz. –poprosiłam.
-Miałem 19 lat, a ty 9. –zaczął –Tato od twojego urodzenia był świadomy, że nie jesteś jego dzieckiem, ale Cię akceptował. Na pewno pamiętasz jak się z Tobą bawił. Kiedyś go spytałem czy sprawia mu to przyjemność. Mimo zdrady mamy kochał Cię, jak swoje dziecko, ale tamtego dnia miał dosyć. Gdy schodziłem na dół usłyszałem krzyki.
-Przez tyle lat Ci to nie przeszkadzało, a teraz nagle masz pretensje!? –krzyczała mama.
-Już dawno powinienem się z Toba rozwieść, ale robiłem wszystko dla dzieci! –odpowiedział jej tato. Mama zamilkła. Stanąłem w drzwiach i obserwowałem to co się dzieje.
-Jeżeli chcesz być ze mną musisz ją oddać jej tatusiowi albo do domu dziecka. –powiedział tato.
-Jak możesz?!
-Mogę. –mama podeszła do niego i zaczęła szarpać go za koszulke. Krzyczała, żeby przestał mówić takie rzeczy. Odepchnął ją. Upadła. Nie podnosiła się. Podbiegłem do niej.
-Zadowolony?! –krzyknąłem. Ojciec zrobił wielkie oczy i wyszedł z pokoju. Zadzwoniłem na pogotowie. Nie miała pulsu i nie oddychała. Pierwsza pomoc nie pomagała. Łzy lały mi się po policzkach. Nie mogłem uwierzyć w to co zrobił. Wiedziałem, że nigdy mu tego nie wybacze. Gdy lekarz spytał jak to się stało, powiedziałem prawdę. Zadzwonili po policje. Potem okazało się, że ojciec sam zgłosił się na posterunek.  U mamy stwierdzono zgon. Dziewczyny zajęły się pogrzebem, a ja załatwiałem sprawy sądowe. Byłem oskarżycielem. Własnego ojca oskarżałem w sądzie. Nie stawiał się. Wsadzili go na 15 lat. Okolicznością łagodzącą było to, że zrobił to nie umyślnie i że sam zgłosił się na policje. Na pewno pamiętasz jak mówiliśmy Ci, że mama wyjechała na zawsze.
-Pamiętam też jak mówiliście, że mimo tego, że jej nie ma fizycznie to zawsze jest z nami duchowo.
-Coś Ci musieliśmy powiedzieć. Nawet nie wiesz jakie to jest trudne.
-Rozumiem –zapanowała cisza.
-Chciałabyś się spotkać ze swoim biologicznym ojcem? –zapytał niepewnie.
-Chciałabym, a wiesz jak on wygląda?
-Nie mam pojęcia. Nie wiem też jak się nazywa.
-No to jak ja miałabym się w nim spotkać?!
-Ale nie krzycz. Chodź do domu.
-Nie idę. Zostaje z mamą. –odszedł. Spojrzałam na znicz. Ogień bujał się powoli swoim rytmem. Wstałam i powolnym ruchem ruszyłam do domu.

W szkole ogłosili wyjazd do Krakowa. Wycieczka ma trwać dwa tygodnie.
-Jadę do Krakowa. – poinformowałam brata.
-Po co?
- Na wycieczkę –rzuciłam się na kanape.
-Kiedy, na jak długo i jak drogo?
-Na całe ferie. 650 zł.
-Możesz jechać.
-IIIiiiiiii….. -przytuliłam się do niego.
************************************************************************
Czytacie- Komentujecie
5 komentarzy - następny rozdział.
Nie zawsze będę dodawać po tych wymaganych komentarzach, bo nie zawsze mam napisane rozdziały, ale postaram się dotrzymywać czasu. Ale mam zamiar trzymać się jednego rozdziału na tydzień :)
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że kogoś zainteresowało to opowiadanie i bardzo dziękuję za polecenie. Osoba, która skomentuje pierwsza niech napisze kogo sobie życzy pod następnym rozdziałem.
Taki smutny rozdział, to i smutny gif.

czwartek, 3 kwietnia 2014

3 rozdział



>>Peter<<
Nie spodziewałem się z jej strony takiego zachowania.
-Triumf- podszedłem do Jurija.
-Udało Ci się ją ujarzmić?! – zapytał zaskoczony.
-Tak. I to do tego zaczęła mówić o dojrzeniu do związku.
-No, no. To, żeś ją nieźle zauroczył. Naiwna. – zaczęliśmy się śmiać.
>>Nina<<
-O czym spiskowaliście z Kamilem?  -zapytała Ewa w drodze na skocznie.
-O mamie. Próbowałam się dowiedzieć czegoś, ale jak zwykle stwierdził, że jeszcze nie czas – improwizowałam.
-Ja uważam, że powinni Ci powiedzieć. – podłapała temat.
-A ty znasz prawde? –spojrzałam na nią.
-Tak.
-To czemu mi nie powiedziałaś?! –zbulwersowałam się.
-Bo nie mogłam. Sama mama mi nie pozwoliła. Powiedziała, żeby prawde powiedział Ci Kamil jak sam do tego dorośnie.
-Do czego dorośnie?
-Do prawdy.
-To niech w końcu dojrzeje, bo ja chcę już znać prawdę.
-Porozmawiaj z nim, ale w domu. – tym zdaniem dała mi do zrozumienia, że kończymy temat.

Home, sweet home.
Rzucam moje zmęczone ciało na łóżko. Pachnące płynem do płukania i proszkiem. Wtulam się w Milke. Ta z kolei pachnie moimi perfumami i w ogóle mną. Lubie wyjazdy, ale są męczące, a ten był wyjątkowo męczący. Bardziej lubie moje łóżko i dom. Nie jest on za duży, ale na naszą trójke wystarcza. Mój pokój zatrzymał się w czasie, kiedy miałam 8 lat. Wtedy uwielbiałam księżniczki, kolor różowy i sukienki. Na ścianach widnieją naklejki z księżniczkami Disneya i antyrama z moimi zdjęciami w ich strojach. Pamiętam jak miałam łóżko w kształcie zamku, ale na szczęście zostało wyniesione. I tak rozglądając się po pokoju postanowiłam zrobić w nim remont.
-Kamil! – krzyknęłam w celu przywołania pana domu.
-Co chcesz? –wpadł do pokoju.
-Poproszę zgodę na remont.
-Już myślałem, że zawsze będziesz chciała mieszkać w tym różowiastym pokoju z księżniczkami. – uśmiechnął się. Ewa stanęła za nim.
-A masz coś do różowego i księżniczek?!
-Nie, ale wiesz. Ośmiu lat już nie masz.
-A jak chcesz go pomalować? –wtrąciła Ewa.
-Jeszcze nie wiem, ale na pewno nie na różowo. – westchnęłam.
-To się namyśl i zgłoś do mnie. – wyszli z mojego pokoju. Postanowiłam remont pokoju zostawić na wakacje. Będę mieć więcej czasu, a Kamil tym bardziej. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk przychodzącego SMS’a:
Peter: Cześć, Miśku. Co tam u Ciebie? Jak podróż? (Miśku?! No coments)
Ja: Hej. Dobrze. A u Cb?
Peter: Smutno :c  i nudno.
Ja: Czemuż?
Peter: Bo Ciebie nie ma. (Przeczytałam ta wiadomość z 10 razy i nie wiedziałam co mam odpisać. Moje myśli przerwał SMS od Prevca )
Peter: Przepraszam nie chciałem.
Ja: Spoko. Nic się nie stało. Też mi Cb brakuje.
P: To może się spotkamy.
J: To zależy czy mnie Kamil gdzieś puści. Do osiemnastki jestem od niego zależna.
P: To już niedługo. Ja do Ciebie przyjadę. Jeżeli Kamil pozwoli.
J: Pozwoli :D
P: To jeszcze zadzwonie. Na razie.
J: Pa.
I na tym skończyliśmy smsową rozmowe. Głupio czuje się z tym udawaniem. Nigdy w życiu tyle nie kłamałam! Chciałabym to jak najszybciej skończyć, ale muszę najpierw zrealizować plan.
>>Peter<<
-Umówiłem się z Niną- po rozmowie z dziewczyną zadzwoniłem do Jurija.
-To super. Co masz zamiar zrobić? – zapytał kolega.
-Jak się uda to.. – przerwał mi.
-Hej, hej! Spokojnie. Nie zapędzaj się. Najpierw masz ją do siebie przekonać. Niech wejdzie w faze zauroczenia. Wtedy zrobi dla Ciebie wszystko. Nawet da się rozdziewiczyć. – uśmiechnąłem się do siebie. –Poczekaj. Mamy czas.
-Wiem, ale mam swoje potrzeby.
-Załatwię Ci laske. Będzie Cię zaspokajać, ale Nina się o niej nie dowie. – zaproponował.
-Hmm…. Kuszące.
>>Kamil<<
Zastanawiałem się nad powiedzeniem Ninie prawdy. Tyle lat próbowałem do tego dojrzeć. Uważam też, że ona jest jeszcze za młoda. Z zamyślenia wyrwał mnie głos siostry:
-Gdzie Ewa? –usiadła koło mnie podwijając nogi do brody.
-Pojechała do swoich rodziców.- spojrzałem na 17-letnią już dziewczynę. Ona ma już 17 lat?! Dopiero teraz zauważyłem, że ona jest już prawie dorosła. Moja mała Ninka. Pamiętam jak się urodziła. Miałem 10 lat. Byłem taki dumny, że mam młodszą siostre. Pamiętam jak brałem ją na ręce. Tak delikatnie, żeby nie zrobić jej krzywdy. Pamiętam tez jak była już starsza i mnie denerwowała. Zmuszała do zabawy.
-Kamil. Choć na herbatkę. Panna Pusia zaprasza. –mówiła ciągnąc mnie za rękaw.
-Nie mogę teraz. Ja w porównaniu do Ciebie chodzę do szkoły.
-Ale tylko herbatkę wypijesz. –męczyła 4-letnia Nina.
-Nie mogę!- wyrwałem rękę. W jej oczach pojawiły się łzy.- Przepraszam. Nie chciałem. – przytuliłem ją. –To gdzie ta herbatka? – na jej twarzy pojawił się banan.
-Do kogo się tak uśmiechasz? –zapytała. Powrót do rzeczywistości.
-Wspominałem jak Panna Pusia zapraszała na herbatkę. –uśmiechnęła się szeroko.
-Nigdy nie chciałeś do niej przyjść.
-Ale ty brałaś mnie na litość –zrobiła obrażoną minę – Co tam?
-Peter chce się spotkać. –wcisnęła nos między nogi.
-A Ty chcesz? –zapytałem.
-Nie wiem. Z jednej strony chcę go ukarać, a z drugiej jest mi go żal.
-Tylko się nad nim nie lituj. Proszę Cię.
-Nie, ale będzie mi trudno go ukarać – zamilkła, a ja znów powróciłem do swoich wspominków.
-Kamiś. Czemu rodzice wyjechali? –zapytał 9-letnia Nina.
-Bo musieli – Pamiętam jak nie potrafiłem z nią o tym rozmawiać. Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
-Kamiś. –usłyszałem znów głos siostry.
-Tak?- nadal siedziałem w wspomnieniach.
-Czemu rodzice wyjechali? –dopiero teraz zauważyłem, że to teraźniejsza Nina o to zapytała.
-Oni nie wyjechali.
-Mama to wiem, ale tata? –dopytywała.
-Chodź na spacer. –wstaliśmy i wyszliśmy z domu.
-Gdzie idziemy?- zapytała, łapiąc mnie za rękę. Ludzie mogliby pomyśleć, że jesteśmy parą, ale my jesteśmy zwykłym rodzeństwem.
-Do mamy. Razem z nią będzie mi łatwiej wszystko Ci opowiedzieć.
*******************************************************************
Czytacie-Komentujecie-Motywacja
3 komentarze-następny rozdział

Pozostawiam Wam tym razem 12-letniego Kamila Stocha :)