poniedziałek, 15 grudnia 2014

16 rozdział

To może na początek trochę słów ode mnie.
Bardzo Was przepraszam za tą długą nieobecność, ale niedawno postanowiłam, że z szacunku do osób, które czytają moje opowiadania, po prostu je skończę. W dużym skrócie powstanie jeszcze kilka nowych rozdziałów do tego opowiadania i na "Skoku...". I jeżeli starczy mi jeszcze weny to może powstanie coś nowego, ale o innej tematyce i myślę, że będziecie chcieli to czytać. Ale pożyjemy zobaczymy. Jeszcze niczego nie jestem pewna. 
Przez okres świąt może mi się uda to skończyć. Przyznam, że zatęskniłam trochę za tymi opowiadaniami, bohaterami i za Wami oczywiście ;)
Pozdrawiam, Natalia.
P.S. Poniżej nowy rozdzialik xD 
*******************************************************************************************

>>Kamila<<
Stałyśmy w parku maszyn, gdy nagle poczułam czyjeś dłonie na swoich oczach.
-Piotruś!- krzyknęłam- Głupolu!
-Ej! Skąd wiedziałaś, że to ja? –obruszył się zabierając ręce.
-Bo tylko Ty zawsze tak robisz.- odwróciłam się do niego i zaczęłam się śmiać.
-Co?!- zareagował. Nina także zachichotała.
-Dopiero wstałeś, co nie?-  zapytałam przyglądając się jego fryzurze.
-Taaak- ziewnął głośno. Zaśmiałyśmy się.
-A tak w ogóle. Piotruś poznaj moją koleżanke, Ninę. –poprawił lekko włosy i z uśmiechem podał Ninie rękę.
-Miło mi Cię poznać. –powiedział. Stochowa uścisnęła jego dłoń.
-Mi także.- powiedziała niepewnie. Piter przyglądał jej się uważnie.
-No w taki sposób na pewno się jej nie podliżesz jak będziesz ją zjadał wzrokiem. –uśmiechnęłam się do niego, a on udał obrażonego.
-Ja wcale nie chcę się podlizać. I nie zjadam ją wzrokiem, bo nie mogę. –bronił się.
-A to dlaczego?- zainteresowałam się.
-Zmieniłem status- poruszył brwiami.
-A czemu ja nic nie wiem?- oburzyłam się.
-No, bo nie miałem czasu, żeby do ciebie napisać.- wyszczerzył się.
-Niech Ci będzie. Jest z Tobą?
-Kto?
-No Twoja wybranka.
-Niestety nie mogła ze mną przyjechać. Jakieś rodzinne sprawy.
-Szkoda. Przemaglowałabym ją.- pokręcił głową. Milczał chwile.- Pewno chcesz spytać o Grześka?
-Nie…znaczy się no tak. Będziecie się unikać?
-Ja go nie unikam, ale przygotujcie się, że na mnie naskoczy.
-Spokojnie. Przemo go przygotował na to, że będziesz. –powiedział Piter. Zaczęłam się lekko denerwować, że Grzesiek i tak nie wytrzyma i zacznie się wydzierać. Spojrzałam Piotrowi przez ramie. Zobaczyłam Przemka z Grześkiem i Patrykiem. Zengota od razu mnie dojrzał i zmierzył od góry do dołu, a następnie Nine. Przemek tylko się uśmiechnął. Podeszli do  nas.
-Cześć –powiedziałam do przybyłych. Grzesiek już otworzył usta, ale Przemek mu przerwał.
-Hej. Widzę, że kogoś ze sobą przywiozłaś.- spojrzał na Nine z uśmiechem.
-A tak. Nina to jest Przemek i Grzesiek. –Stochowa przywitała się z Przemkiem, Grzesiek zaś odsunął się tylko.
-Może my Was zostawimy na chwile. –zaproponował Patryk, po czym cała reszta się oddaliła zostawiając mnie z Zengotą.
-Przepraszam…- zaczęłam, ale mi przerwał.
-Nie przepraszaj mnie. Wiem, że zakończyłaś ten związek przeze mnie. Że to tylko i wyłącznie zawiniłem ja. To ja Cię powinienem przepraszać.
-Nie. Grzesiek! Nie.- zareagowałam. –Nie. To jest nasza wina. Tak samo Twoja jak i moja. Ja też nie postarałam się walczyć z problemami tylko od razu się od nich odizolowałam. Próbowałam zapomnieć o Tobie znajdując sobie kogoś innego.
-Kamila. Jeżeli masz kogoś to z nim bądź. Na pewno dużo bardziej na Ciebie zasługuje niż ja. Wiesz dobrze, że nam się nie układało dlatego, że nie mogliśmy się dogadać. Nie róbmy niczego na siłę. Ja już się pogodziłem z tym. I przepraszam Cię za tą awanturę. –przytuliłam się do niego. Nie wiem dlaczego. Po prostu to zrobiłam.
-Chyba już zawsze będę miała do Ciebie słabość. –uśmiechnęłam się.
-No wiesz dla mnie to nic złego. Taka laska. –puścił mi oczko.
-Głupol. –uderzyłam go w ramie. Weszliśmy do parku maszyn. On do swojego boksu, a ja znaleźć Nine.
>>Nina<<
Gdy odeszliśmy od Kamili i Grześka, poszliśmy do boksu Patryka. Uważnie przyglądałam się wszystkim motorom  i mechanikom kręcącym się wokół nich. Pracowali tak szybko, że nie mogłam się zorientować, który co robi. Do tego motory strasznie hałasowały i ledwo co słyszałam swoje myśli. Gdy, któryś motor wydał z siebie huk, aż podskoczyłam.
-Nie bój się, to tylko motory. Idzie się przyzwyczaić – powiedział Przemek, widząc moją przerażoną mine. –Chodź do mnie. Z Patrykiem jeszcze się nabędziesz. –poszłam za nim. –No to może powiedz coś o sobie.
-Zależy co chciałbyś wiedzieć.- uśmiechnęłam się.
-No wiem jak masz na imię, ale nie wiem co lubisz robić, czy masz rodzeństwo, jaki status, jak poznałaś tą wariatke. Albo może ja pierwszy zacznę, co?
-No zacznij. –usiadłam koło niego na krzesełku.
-Ten głupol, którego poznałaś to mój brat. Mam jeszcze młodszą siostre. Jeździ konno. My też, ale jak widać żużel pobił wszystko. I to też jest to co uwielbiam robić i ogólnie lubie sport. Jestem sam. A Kamile poznałem prze Artura. Teraz Twoja kolej.
-No to tak. Mam dwie starsze siostry i starszego brata. Pewnie kojarzysz, Kamil Stoch.-rozdziawił usta- Poczekaj, nie przerywaj mi. Uwielbiam patrzeć jak chłopaki trenują i skaczą. Sama kiedyś próbowałam, ale nie wciągnęłam się za bardzo. Mam chłopaka, Andresa Wellingera. A Kamile poznałam przypadkowo, jak byłam na wycieczce w Krakowie. Wszystko.- nie odzywał się przez chwile. –Przemek! Heloł!
-Piotrek. Ty to słyszysz?- zwrócił się do brata, który przysłuchiwał się naszej rozmowie.
-No słysze i nie wierze.-
-Twierdzicie, że kłamie?
-Nie, no co Ty. Po prostu to takie dziwne, a z drugiej strony. Przecież też jestem sportowcem i nie powinno mnie to dziwić, że są siostry i dziewczyny innych sportowców.- zareagował Przemek.
-No racja, ale, że akurat siostre Stocha spotkamy. Nie spodziewałem się tego. I jeszcze do tego dziewczyne Wellingera. To już w ogóle mi nikt nie uwierzy.- dodał Piotr.
-Żebyście wiedzieli jak trudno być siostrą skoczka.
-To coś takiego jak bycie siostrą żużlowca, uwierz. –powiedziała Kamila, która właśnie weszła do boksu Pawlickich.
-Na pewno. –uśmiechnęłam się.
-Chodź. Idziemy, bo chłopaki muszą się przygotować do meczu. Spotkamy się z nimi po meczu. Będziecie mieli czas pogadać.- ruszyłyśmy w strone trybun. Kamila znalazła nasze miejsca. Rozejrzałam się dokładnie po całym stadionie. Byłam tak podekscytowana tym, co zaraz zobacze. Przyznam, że to co oglądałam przez dwie godziny, byłam zafascynowana.

niedziela, 14 września 2014

ZAWIESZAM!!!

Witam Was moi Czytelnicy!

Chciałabym Was poinformować, że zawieszam w chwilowo tego bloga na czas nieokreślony. Jest to związane z faktem, że ostatnio dostaję dużo nie miłych pytań na "Ask'u". A, że jestem osobą biorącą bardzo do siebie takie rzeczy, to po prostu stwierdziłam, że zawieszę opowiadania. Przepraszam osoby, którym podoba się to co piszę, ale... po prostu...nie mogę tego wytrzymać.

PS. Pozdrawiam autorów tego oto bloga KLIK. Można się pośmiać :/

sobota, 30 sierpnia 2014

15 rozdział



>>Nina<<
-No to gdzie jedziemy?- zapytałam podekscytowana, wsiadając do samochodu.
-Niespodzianka- wyszczerzyła się.
-No ej!- zaprotestowałam. –Nie ma tak!
-Zobaczysz.-odpaliła auto i wyjechała na ulice.
-Kamila. Powiedz.- naciskałam.
-Podpowiem, że jedziemy na zachód.
-Ale mi podpowiedź. To może być Wrocław albo Zielona. Może być też Gorzów albo Leszno, ale bardziej na góre. No powiedz! Pliss.- rzuciła mi krótkie spojrzenie.
-Druga podpowiedź. W tym mieście jeździ drużyna, która jest zeszłorocznym mistrzem Polski.
-To jest niesprawiedliwe, bo ja takich rzeczy nie wiem!
-A wiesz, gdzie Patryk jeździ?
-Dudek?- wywróciła oczami.- No co?! Upewniam się. W Zielonej Górze. Tak?
-Tak. Brawoooo!- krzyknęła, przeciągając w nieskończoność ‘’o”.
-Okey. Zrozumiałam- uciszyłam ją, zatykając jej usta dłonią.
-Nie tykaj kierowcy, bo może doprowadzić do wypadku.- skarciła mnie. Reszte drogi przegadałyśmy, prześmiałyśmy i prześpiewałyśmy.- No to jesteśmy.- powiedziała, gdy minęłyśmy tabliczke ‘’Zielona Góra”.
-Nareszcie. –otworzyłam szeroko okno, napajając się letnim powietrzem. -Już mi się tu podoba.
-A jeszcze nie zobaczyłaś wszystkiego. To dopiero obrzeża miasta.
-Ile dni spędzamy w Zielonej?- zapytałam odwracając głowę w jej strone.
-Cztery, pięć. W zależności ile Patryk z nami wytrzyma.- uśmiechnęłam się.
-A co potem?- zaciekawiłam się.
-Powiem Ci ostatniego dnia pobytu …- przerwała na chwile. –Albo nie. Będziesz zgadywać.- wyszczerzyła się.
-Nie!- zaprotestowałam.- No weź!
-Oj co w tym takiego trudnego?
-Nie lubie niespodzianek.
-A myślisz, że mnie to interesuje? –rzuciła mi spojrzenie.- Młoda. Zobaczysz. Teraz napajaj się pięknem zachodniego miasta, bo lepszego żużlowego w lubuskim nie znajdziesz.
-A Gorzów?
-Powiedziałam lepszego żużlowego? Powiedziałam. Podziwiaj.- znów wychyliłam głowę przez okno. Mijałyśmy domki, bloki, sklepy. Miałam wrażenie jakbym już to kiedyś widziała, ale nie mogłam sobie przypomnieć kiedy. Stanęłyśmy na parkingu przed jednym z kolorowych bloków. Wysiadłyśmy z auta i wypakowałyśmy torby.
-Cześć laski!- krzyknął wychodzący z klatki Patryk.
-Hej przystojniaku.- odpowiedziała mu Kamila i podeszła się z nim przywitać. Ja stałam i nie wiedziałam co mam zrobić. – No może byś podeszła.- zwróciła się do mnie. Powoli do nich podeszłam.
-Cześć. Patryk jestem.- chłopak postąpił krok w moją stronę i podał mi dłoń, a ja ją delikatnie uścisnęłam.
-Hej. Ja Nina.- uśmiechnęłam się niepewnie. Przez chwile patrzył mi w oczy.
-Ja nie wierze. Spłoszyłaś się?- Kamila wybuchła śmiechem.
-Nie prawda!- zareagowałam, mierząc ją wzrokiem.
-Prawda, prawda. – chichocząc przekazała Patrykowi nasze torby. Wzięłam torebke i podążyłam za żużlowcem, zostawiając Kamile przy samochodzie.
-Nie spłoszyłam się, tylko poczułam się nie swojo.- wyjaśniałam, gdy weszliśmy do klatki.
-Spoko. Nic dziwnego. Przecież mnie nie znasz. Kamila jest troche wredna. Dlatego też nie za bardzo jej się układało z Grześkiem.
-Nie rozumiem.- pomogłam mu otworzyć drzwi do mieszkania.
-No ich charaktery są podobne. Ja tego za bardzo nie rozumiem, ale mogę Ci coś powiedzieć…- usłyszeliśmy jak Kamila weszła do klatki.- Ale jak ona będzie spać. –kiwnęła twierdząco głową i weszłam do mieszkania. Patryk poszedł odłożyć nasze torby do jednego z pokoi. Chwile za nami pojawiła się Kamila.
-Możecie się umyć, a potem zapraszam na obiad. –poszedł, tak mi się zdaje, do salonu. Poszłam się umyć i przebrać w coś luźniejszego.
-Z  tego co widze to masz bardzo kolorowe mieszkanie.- powiedziałam wchodząc do salono-jadalni.
-No tak. Nie odwiedziłaś wszystkich pokoi, ale każdy ma na ścianach kolory jakiejś drużyny. Nie chciałem robić całego mieszkania na falubazowo, więc jest w różnych klubach.
-Przedpokój to…?- zapytałam zaciekawiona.
-Unia Leszno albo Unia Tarnów, czyli niebieski i biały. Łazienka biało-czerwona, czyli po prostu Polska. Pokój, w którym śpicie to  żółto-niebiesko-biały Unibax Toruń. Moja sypialnia to Falubaz, czyli żółty, biały i zielony. Po za tym są jeszcze dwa pokoje gościnne. Jeden żółto-niebieski Stal Gorzów, drugi zielono-biały Włókniarz Częstochowa. Kuchnia jest w kolorach Sparty Wrocław, czyli czerwono-żółty.
-A ten pokój?- odwróciłam się wokół własnej osi.
-Ogólny. Te ręce, które widzisz to dzieło moich kolegów. Każdy żużlowiec, który tu był odbijał swoją dłoń i się podpisywał. A  ta ściana- pokazał na białą ściane całą pochlapaną farbą.
-To mój pomysł.- odwróciliśmy się równo w strone drzwi od kuchni. Stała w nich śliczna blondynka.
-Nina to jest moja dziewczyna, Natalia. –dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-Miło mi.- powiedziała stawiając talerze na stole.
-Mnie także.- odwzajemniłam uśmiech.
-Patryk jak mogłeś!- do salonu wparowała Kamila.- Cześć Natalia.
-Hej.
-Co mogłem?- zareagował Dudek.
-No jak mogłeś ulokować nas w toruńskim pokoju?
-Nina będzie tam spać. Ty masz w częstochowskim.
-No masz szczęście. –usiadła przy stole. –Skończyliście salon? Jak fajnie. Na pewno pomysł Natalii?- spojrzała na blondynke. Patryk wywrócił tylko oczami.
-No mój.
-Co upichciłaś?- zapytała Kamila.
-Moją specjalność. –twarz dziewczyny rozpromieniła się w uśmiechu.- Siadajcie i jedzcie.
*********************************************************
 Czytacie- Komentujecie
Witam Was moi czytelnicy :)
Przepraszam za moją długą nie obecność, ale po prostu zrobiłam sobie wakacje. I do tego nie miałam weny, więc i tak nic bym nie wstawiła :/
Ale powracam, tak jak i szkoła, i mam nadzieję, że wena także wróci :D
Pozostawiam Wam Patryka i Natalię :3
 

poniedziałek, 14 lipca 2014

14 rozdział



-Myhymhm..-usłyszeliśmy za plecami chrząknięcie. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam głowe.- Kurde! A przed chwilą nawrzeszczałam na Ewe, że tym razem to ona zawiodła!- Nina wyraźnie nie była zadowolona z tego co zobaczyła.
-Spotkałaś się z nią?! –Kamil stanął za mną. Splótł nasze dłonie.
-Tak, bo wiedziałam, że ty mi nie powiesz co się stało. Powiedziała, że pokłóciliście się o Kamile.- obniżyła ton głosu, ale nadal była zła.
-Ewa miała pretensje o to, że u nas nocuje. Miałem ją wyrzucić, bo Ewa ma problemy?! – Kamil próbował się bronić.
-Ale to nie był powód, żeby ją zdradzać!
-Wiesz o tym, że ja nie toleruje zdrad. –Nina chciała mu przerwać, ale uciszył ją ruchem ręki.- Dlatego jak zobaczyłem Ewe z jakimś kolesiem, który okazał się moim kolegą z liceum, strasznie się wściekłem. Zrobiłem jej awanture, w której ona naruszyła temat Kamili. Wtedy jeszcze nic nie zrobiliśmy. Wtedy tylko u nas spała. Ona całe dnie siedziała u Ciebie w pokoju. Ja jej nawet nie widywałem to jak mogłem zdradzić Ewe?! Po tym co zobaczyłem stwierdziłem, że nie mogę dalej z nią być. Złożyłem już papiery do sądu.- gdy skończył, objął mnie w talii. Nina tylko wodziła spojrzeniem. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Przepraszam Was. –usiadła ciężko na kanapie. Obserwowaliśmy ją uważnie. Nagle się uśmiechnęła i podniosła wzrok na nas.- No w końcu, żeś zrozumiał, że ona nie jest dla Ciebie. –zaśmiała się głośno. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Andreas też wyglądał na zdezorientowanego. –Nigdy nie lubiłam Ewy. A jak mi się przypomina ślub to – wybuchła śmiechem.
-Nie przypominaj mi tego.- Kamil schował głowe w moich włosach. Przyglądałam się Ninie. Nagle uśmiech z jej twarzy zniknął.
-Kamila a co z Grześkiem? Obiecał, że się będzie starał.- spojrzała mi w oczy.
-Tylko, że nie wyszło mu to obiecywanie. Przyjechałam też tutaj po to, żeby mnie nie znalazł. Zerwałam z nim.- spuściłam wzrok. Nina podeszła do mnie i mocno przytuliła.
-Chodź do mnie. Pogadamy. –wzięła mnie za rękę i zaciągnęła do siebie. – Tak nagle przestałaś go kochać?
-Nie.- usiadłam na łóżku.- Przecież wiesz, że to tak o się nie da.
-No wiem, ale nie rozumiem teraz Twojego zachowania. Rozstałaś się z jednym facetem i jesteś z drugim?!
-Ja z Kamilem. Ja znałam go już wcześniej.
-Że jak niby?!- rozsiadła się naprzeciwko mnie. –Czekam na opowieść.
-Poznałam go już pół roku temu. Wiesz, że jestem z zawodu fotografem, a wtedy dostałam prace na zawodach narciarskich. Robiłam fotki na kilku imprezach. Na jednej z nich poznałam Kamila. Nie było Ewy, więc normalnie sobie rozmawialiśmy. Na następnych zawodach się zagalopowaliśmy. –odwróciła głowe.- Miałam zły okres z Grześkiem, dlatego też tak łatwo poddałam się emocjom. –zamilkłam.
-Rozumiem. –odezwała się.- W pewnym sensie się cieszę. W końcu Kamil zrozumiał, że Ewa nie jest go warta.
-Ale ja rozwaliłam ich małżeństwo.
-To ona rozwaliła swoje małżeństwo. Ty tylko wsparłaś Kamila.
-Ale swój związek rozwaliłam.
-Przecież przed chwilą powiedziałaś, że to Grzegorz nie dotrzymał obietnicy. Ty po prostu stwierdziłaś, że nie będziesz się męczyć w takim związku. Kamila nie oskarżaj się o coś czego nie zrobiłaś. – położyła mi swoją głowę na ramieniu.
-Może masz racje.
-Nie może, tylko na pewno mam racje. – pocałowała mnie w policzek.- Mam ochote na wino. –wstała z łóżka i ruszyła w kierunku drzwi. – Chodź ze mną, bo ktoś musi je kupić. – wyszczerzyła się. Uśmiechnęłam się i poszłam za nią. Cały wieczór rozmawiałyśmy i się śmiałyśmy. –Jedziemy z powrotem do Ciebie. Co nie?
-Na pewno chcesz? –spojrzała na mnie.
-Serio?! Ja chce poznać tych kolesi, których tak wychwalałaś. – poruszyła śmiesznie brwiami.
-Wariatko. Masz chłopaka. –uderzyłam ją lekko w ramie.
-Eee… tam. Ja tylko chce popatrzeć.
-Tylko, że Ci najlepsi są jeżdżą w Lesznie. –uśmiech mi zrzedł.
-Możemy na nich po patrzeć z daleka. A w ogóle to wspominałaś jeszcze o Zielonej, Wrocku, Toruniu i Tarnowie. Nie tylko w tym Lesznie muszą być przystojniaki.- położyła głowe na moich nogach. – Kocham Cię. Jesteś mi bliższa niż siostry.- pocałowałam ją w czoło. – W ogóle to my miałyśmy się z moim tatusiem porozumieć, a on jeździ w Tarnowie. Tak?
-A no właśnie. –podniosłam głowe. –Zapomniałam o Gregu. Tak w Tarnowie. – Nina wstała z łóżka i wyrzuciła z szafy torbe. –Co Ty robisz?
-Pakuje się. A Ty idź powiedz Kamilowi, żeby się spakował. Pojadą z nami. –zeszłam na dół.
-Co moja siostrzyczka kombinuje? –zapytał Kamil, gdy weszłam do salonu.
-A skąd wiesz, że coś kombinuje? –podniosłam jedną brew, opierając się o framuge drzwi.
-Już ja ją znam. Mów co jest.
-Jedziemy do mnie. Spakujcie się, bo ona ma zamiar jutro jechać.
-My też musimy?- wtrącił Andreas.
-Przecież ona dopiero dzisiaj wróciła do domu. –dodał Kamil.
-To jest kobieta. Nie próbuj zrozumieć.-uśmiechnęłam się- Tak Andi, Wy też. Macie wolne przecież. Co będziecie robić?
-Nie wiem, ale to ciekawsze niż łażenie z Wami po sklepach. –skomentował.
-I tu się Kochanie mylisz. –Nina weszła do pokoju –Ja mam zamiar z Kamilą pozwiedzać polskie miasta żużlowe, a nie galerie handlowe. Jak nie chcesz jechać to nie, bo i tak będziemy miały bardzo przystojne towarzystwo. – złapała butelke wody i uciekła do siebie.
-Chyba sobie żartujesz – pobiegł za nią.
-A Ty jedziesz? –zapytałam siadając koło Kamila.
-Chciałbym, ale w przyszłym tygodniu mam sprawę rozwodową i musze jeszcze pozałatwiać jakieś tam papiery. No i w klubie coś chcieli ode mnie.
-Masz szczęście, że wymyśliłeś sobie taką wiarygodną wymówkę. – pocałowałam go w policzek.
-Ja Ci nie karze z nami jechać! Nie chcesz to nie!- krzyknęła Nina trzaskając drzwiami. Kamil wywrócił oczami.
-Ale ja Ci nie pozwole zarywać do jakiś kolesi! –znów usłyszeliśmy trzask drzwi.
-Zabije ich za chwile. Będą drzwi odkupywać. – skomentował Stoch.
-Spokojnie. Pokłócą się i zaraz będzie cisza. Chyba to znasz. – położyłam mu rękę na nodze.
-Jezu. Daj mi siłę, bo nie wytrzymam z tymi dzieciakami.- zachichotałam.
-Kamila. Zmieniłam zdanie. Jedziemy same. – Nina wpadła do pokoju i usiadła na fotelu.
-Właśnie słyszeliśmy.- wtrącił Kamil.
-Tylko masz jej pilnować. – poprosił Andreas, stając w drzwiach.
-A weź ty spadaj. –zawołała Nina.
-Dobrze. – uśmiechnęłam się do niego. Zabrałam Stochową i poszłyśmy na góre. Nina skończyła się pakować. Rano wyjechałyśmy do Częstochowy.
*********************************************************************************
Czytacie-Komentujecie
Zapraszam Was na mojego nowego bloga: Jedna łza, a tak wiele historii...

piątek, 27 czerwca 2014

13 rozdział



Następny dzień przeminął mi dość szybko. Spakowałam się, chowając torby w łazience. Cały czas myślałam co zrobić z Peterem, żebym mogła stąd uciec. Miałam tylko jeden plan i wielką nadzieję, że wypali. Wieczorem siedziałam na parapecie przyglądając się widokom. Miałam na sobie krótkie spodenki i stanik. Usłyszałam cichy dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam na mojego gościa. Prevc był w samych spodniach od piżamy. Przez moment zwracałam uwage tylko na jego klatke.
-Chcesz dotknąć –powiedział, uśmiechając się szarmancko. Podszedł do mnie bliżej.
-Nie dzięki. Mój chłopak ma lepszy.-ogryzłam się.- Ale…- wstałam i powoli do niego podeszłam. Zaczęłam opuszkami palców jeździć po jego klatce. Zbliżałam usta do jego ucha.- Przydałaby nam się jakaś zabawka. –spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, ale po chwili załapał o co mi chodzi. Wyszedł, a ja próbowałam się skupić. Bałam się, że plan nie wypali  i będzie jeszcze gorzej. Wrócił, bawiąc się sznurkiem. Uśmiechał się zadowolony. Znów do mnie podszedł, ale tym razem od razu zaczął mnie całować. Odebrałam mu sznur i odepchnęłam w stronę łóżka. Położył się lekko, a ja usiadłam na jego brzuchu. Kontynuowaliśmy pocałunki. Zaczęłam owijać linę wokół jego nadgarstków. Wstałam i przywiązałam ją do łóżka. Uśmiechnęłam się zadowolona. – I co teraz zrobisz?
-A co mam robić? – zapytał zaskoczony.
-Naprawdę nie załapałeś co właśnie zrobiłam?! – spojrzał na swoje ręce, a następnie na mnie. Miałam już na sobie długie spodnie, bluzke i buty.
-Sprytna jesteś, ale to nie takie proste.
-To jest bardzo proste. –weszłam do łazienki po moją torbe. W tym samym czasie zadzwoniłam na policje.
-Rozwiąż mnie, bo pożałujesz! Nina! – darł się.
-A i jeszcze mi grozi…- powiedziałam do policjanta.
-Za chwile będziemy.- rozłączył się. Wróciłam do krzyczącego Słoweńca.- Cicho siedź! Tym razem to ja wygrałam. Tym razem to ty pożałujesz. –wyciągnęłam z szafki taśme i zakleiłam mu usta, żeby nie krzyczał. Zniosłam torbę na dół przed drzwi. Po 15 minutach pojawiła się policja. Załatwiłam z nimi wszystkie formalności, uzgodniliśmy termin zeznań. Zadzwoniłam do Kamili.
-Nina. Ty żyjesz?! Ninuś. Gdzie ty jesteś?! –nawijała.
-Jak mi dasz dojść do słowa, to Ci powiem. – uśmiechnęłam się.
-Przepraszam. Martwiliśmy się o Ciebie z Kamilem.
-Z Kamilem?
-Nina. Proszę Cię to nie jest czas na twoje durne teksty. Gdzie jesteś? –zapytała poważnie.
-W Zakopanem. – odpowiedziałam, wpatrując się w góry. Czemu ja od razu nie załapałam, że jestem w swoim mieście?!
-Że gdzie?!
-No w Zakopanem. –zaczęłam iść w strone centrum. Przez chwile milczała. – Nie wyjeżdżajcie po mnie. Dojdę sama do domu. Kamila? Heloł? Jesteś tam?
-No jestem. Szukałam Kamila. Czekamy.
-Pa. – rozłączyłam się. Ona jest u nas w domu?! Ciekawe jak Ewa ją tam wpuściła. Uśmiechnęłam się pod nosem. Gdy doszłam do domu, otworzyłam powoli drzwi. Od razu poczułam zapach Kamili. –Już jestem. Możesz mnie puścić.
-Nawet nie wiesz jak się martwiłam. –odsunęła się ode mnie.
-Gdzie Kamil? – rozejrzałam się. – I Ewa?
-Nie wiem.  Siedziałam u Ciebie w pokoju. Co się z Tobą stało?
-Peter mnie porwał. I przetrzymywał w jakimś domku.- i opowiedziałam jej wszystko.
-Ten koleś jest porąbany.- skomentowała. Usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi. Do salonu wszedł Kamil.
-Nina- podszedł do mnie i mocno przytulił. – Trzeba jechać na policje i wszystko zgłosić. – już wracał się do drzwi.
-Ale policja już o wszystkim wie. Peter pojechał do aresztu.- znów nie przytulił.
-Jak dobrze, że nic Ci nie zrobił.
-Mi nic, ale nie wiem co z Andreasem.- Kamila i Kamil wymienili spojrzenia.
-Ej. Mógłbyś mi pomóc!- usłyszeliśmy z korytarza. Uśmiechnęłam się szeroko i pobiegłam do Wellingera. Rzuciłam mu się na szyje i wdychałam jego zapach. –Jak Ty..- uciszyłam go pocałunkiem.- Dobrze, że jesteś.
Wieczór spędziliśmy na rozmowie. Opowiedzieli mi co robi, gdy mnie nie było. Ja im powiedziałam co robiłam ja i jak udało mi się uciec od Petera.
-A tak w ogóle to gdzie jest Ewa?- zapytałam kierując wzrok na mojego brata. Odwrócił wzrok i wstał po napój. Skierowałam wzrok na Kamile.
-Nic nie wiem. Tylko to, że wczoraj się dość ostro pokłócili.- odpowiedziała.
-Taka tam sprzeczka. Jak zwykle. –mruknął Kamil.
-Tylko, że u Was te sprzeczki ostatnio dość często się zdarzały.- zauważyłam.
-Czasami tak bywa.- powiedział wzruszając ramionami.
-Kochasz ją?- zapytałam, przyglądając się jego ruchom. Nawet przez moment na mnie nie spojrzał.
-Co to za pytanie?!- podniósł ton głosu.
-Normalne. Kochasz?
-No tak! Nina! –w końcu spojrzał mi w oczy. –Gdybym jej nie kochał to bym nie brał z nią ślubu! Co nie?! To raczej by się mijało z celem!
-Ale nie krzycz. Ja tylko pytałam.- podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.- Nie musisz mi nic więcej mówić, bo i tak Ci nie doradze jak się macie godzić. –uśmiechnęłam się lekko.
-Nie odpuścisz jej?- podniósł lekko kąciki ust do góry. Odpowiedziałam mu wzrokiem. –Kocham Cię. – przytulił mnie. Gdy się od siebie odsunęliśmy, rzucił spojrzenie Kamili, która po chwili spuściła wzrok. Coś tu jest nie tak i musze się dowiedzieć co. Zgarnęłam Andreasa do swojego pokoju.
-Wiesz co tu się wydarzyło? –zapytałam. Westchnął ciężko.
-Może powinnaś o tym porozmawiać z Kamilem.
-Od niego się nic nie dowiem. Chyba, że pogadałabym z Ewą. –wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do żony Kamila.
-Co chcesz młoda? –usłyszałam.
-Cześć. Też miło Cię słyszeć.- prychnęłam- Możemy się dzisiaj spotkać?
-Gdzie?- burknęła.
-W naszej ulubionej kawiarni. Za 15 minut.- rozłączyłam się. Andreas wywrócił tylko oczami.- Musisz iść ze mną, bo samej mnie nie puszczą, ale nie będziesz musiał nas słuchać. –pocałowałam go w policzek i zaczęłam zakładać buty. Następnie zeszliśmy na dół  i na dwór. Gdy weszliśmy do kawiarni Ewa już tam na mnie czekała.
-Cześć. –usiadłam naprzeciwko niej.
-Hej. –powiedziała obojętnie.- Pewnie chcesz wiedzieć o co pokłóciłam się z Kamilem? Na początku myślałam, żeby tu nie przyjść, ale stwierdziłam, że może Ci powiem co się stało.
-Dziękuję. To mów.
-Pokłóciliśmy się o tą Twoją przyjaciółke. Wieczorami pocieszała Kamila, przytulała się do niego. Byłam zazdrosna. A on miał to gdzieś. On uważał, że nie robi nic złego.
-Przyłapałaś ich na czymś więcej?
-Nie.
-To nie rozumiem o co się pokłóciliście. Może to tym razem nie była wina Kamila?! Zawsze to jego winiłaś za Wasze problemy. Może tym razem to ty się potknęłaś?! Nie jesteś święta, Ewa! –wstałam i wyszłam.
-Już?! – zdziwił się.
-Tak. Idziemy do domu.- pociągnęłam go za rękę.
>>Kamila<<
Stałam przed Kamilem i wpatrywałam się w jego niebieskie tęczówki.
-Wiesz co my robimy? –zapytałam, przejeżdżając palcami po jego włosach.
-Wiem. Niszczymy swoje związki. –złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął bardziej do siebie.
-Strasznie się z tym czuje. –przytuliłam się do niego. 
***********************************************************
Czytacie-Komentujecie
 

środa, 4 czerwca 2014

12 rozdział



>>Kamil<<
-Jestem- wpadłem do domu Czajów.
-Nie wiem gdzie ona poszła. Tak się martwie.- zalała się łzami. Odruchowo podszedłem do niej i ją przytuliłem.
-Spokojnie. Musimy być spokojni. – wtuliła się we mnie.
-Jak mam być spokojna. Przecież Prevc mówił, że się zemści.- wyłkała.
-Co ty mówisz?! –odsunąłem ją lekko od siebie. Spojrzała mi w oczy.
-Peter do niej dzisiaj dzwonił. Powiedział, że zemści się za to co mu zrobiła. Za to jak chamsko go potraktowała. Boje się, że…- znów zaczęła płakać. Chyba nic więcej z niej nie wydusze. Zaprowadziłem ją do salonu i zrobiłem nam herbate. Na zmiane próbowaliśmy dodzwonić się do Niny. Nic z tego. Telefon Andreasa też głuchy. Matko, co ten Peter wymyślił. Mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na Kamile.
-No na co czekasz?! Odbieraj! –krzyknęła. Złapałem telefon i odebrałem.
-Tak słucham.
-Słuchaj. Jeżeli chcesz odzyskać siostrzyczke to musisz zapłacić za jej błędy. –przełknąłem śline.
-Ile?
-500 tysięcy. –zatkało mnie.
-Ile?! Pogrzało Cie Prevc. Spróbuj zrobić coś mojej siostrze to gorzko tego pożałujesz! –wydarłem się do słuchawki.
-Masz trzy dni. –rozłączył się. Wypuściłem telefon. Usiadłem ciężko  i schowałem twarz w dłonie. Kamila gładziła mnie po plecach. Przytuliłem się do niej.
>>Nina<<
Siedzę w ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Nic nie widzę. Nie wiem gdzie jestem i strasznie się boję.
-Cześć, Skarbie- w drzwiach pojawił się Peter.
-Wypuść mnie! –krzyknęłam.
-Jeszcze nie dzisiaj. Pobędziesz troche ze mną. –ukląkł koło mnie i złapał za rękę. Wyrwałam ją i odsunęłam pod ściane.- Nie bój się. Nic Ci nie zrobie. Bądź grzeczna.- usiadł i przysunął się do mnie. Oddychałam nerwowo. Zaczął błądzić palcami po mojej nodze.
-Peter. Proszę.- szepnęłam. Zaczął całować moją szyję. – Peter. – podniosłam ton. Uśmiechnął się lekko i kontynuował pocałunki. – Nie dzisiaj. – wyjąkałam. Odsunął głowe od mojej szyi.
-Chodź ze mną. –wstał i podał mi rękę. Nie przyjmując pomocy, podniosłam się sama. Szłam cały czas za nim. Znajdowaliśmy się w dość dużym domu.- Proszę. – otworzył jedne z drzwi i puścił mnie przodem. Rozejrzałam się uważnie. Pokój był dużo przytulniejszy od mojego. Po środku ściany naprzeciwko drzwi znajdował się kominek, a przed nim sofa i dwa fotele. W kącie dużego pokoju stał stół z sześcioma krzesłami. – Usiądź. Zaraz wróce. – wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Co ja mam robić? Podeszłam do okna. Gdzie ten świr mnie wywiózł?! Za oknem rozciągał się górski krajobraz. – Jesteśmy w moim kraju. Pięknie tu. – stanął obok mnie ze skrzyżowanymi rękami.
-W moim kraju ładniej. – odgryzłam się. Spojrzałam na niego. Może nie byłby taki zły, gdyby nie ten jego charakter.
-Ale przyznaj, że skaczemy lepiej. –uśmiechnął się, siadając na parapecie.
-No chyba śnisz. Gregor mógłby tak powiedzieć, ale nie Ty. Niby w czym jesteś lepszy od mojego brata? Hm? – skrzyżowałam ręce na klatce.
-Niech Ci będzie. – przyciągnął mnie do siebie  i spojrzał w oczy. Zaczęłam znów się go bać.- Obiecuje, że nie zrobie Ci krzywdy.
-To po co mnie tu przetrzymujesz?! –zdenerwowałam się. Wyrwałam się z jego uścisku i podbiegłam do drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu nawet się nie ruszył.
-Dla mojej przyjemności.- gdy nacisnęłam klamke usłyszałam krzyk. Jęk bólu. Odwróciłam się do Prevca, który właśnie do mnie podchodził. –Bądź posłuszna, bo będziesz miała niewinną osobą na sumieniu. – uśmiechnął się złośliwie.
-Peter. Co Ty robisz? – spojrzałam na niego rozpaczona.
-Słuchaj mnie, a wszystko będzie dobrze. – przytulił mnie. Nie chciałam znów usłyszeć tego przeraźliwego krzyku, dlatego poddałam się jego ramionom. Reszte dnia przesiedziałam na parapecie w moim nowym pokoju, wpatrując się w góry. Dostałam obiad i święty spokój. Do czasu. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się. Stał w nich nikt inny jak Peter.
-Znowu Ty. –westchnęłam i odwróciłam głowe do okna.
-Widzę, że masz mnie dość. – przytulił mnie od tyłu i zaczął całować moją szyję.
-Jesteś nachalny. –przerwał i usiadł koło mnie.
-Jade do stolicy na dwa dni. Pobędziesz sama. Możesz swobodnie poruszać się po domu. Tam, gdzie nie możesz wejść, drzwi są zamknięte.
-Jak dobrze. Będę mieć spokój. –uniosłam lekko kąciki ust. Zaśmiał się. Musnął moje wargi swoimi, pogłębiając pocałunek. Nie dyskutowałam. Nie chciałam usłyszeć tego jęku. Przerwałam powoli pocałunek.
-Widzisz. Nie było tak źle. Pa, Kochanie. – cmoknął mnie jeszcze raz i wyszedł. Co za koleś! Nie rozumiem jego zachowania. Do czego dąży? Następnego dnia rano postanowiłam się przejść. Większość drzwi była zamknięta, a te pokoje które były otwarte zazwyczaj nie kryły niczego ciekawego. Gdy już miałam zrezygnować trafiłam na ciekawe pomieszczenie. Wyglądało jak centrum dowodzenia. Było tu pełno monitorów, na których widać było co dzieje się w poszczególnych pokojach. Na monitorach nie znalazłam mojej sypialni i Prevca. Zauważyłam zaś coś ciekawszego. Andreas?! Przyjrzałam się uważniej. Na środku pokoju stało krzesło, na którym siedział mężczyzna. Kamera była skierowana na jego twarz. Blondyn wyglądał jak Wellinger. Nie to niemożliwe. Zamknęłam na chwile oczy i po chwili znów przyjrzałam się obrazowi. To był Andreas. Zabije Petera własnymi rękami. Co ten facet sobie wyobraża?! Powoli wyszłam z pokoju i pobiegłam do mojego. Zaczęłam kombinować jak utrzeć Prevcowi nosa.
-Nina! –usłyszałam znajomy głos. To nie był Peter. Do mojego pokoju wpadł Andi.
-Co ty tu robisz?! – podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
-Długa historia. Uciekamy.- wybiegliśmy na korytarz i schodami na dół. Dobiegając do drzwi potknęłam się o coś i wywróciłam. Spojrzałam na obiekt mojego upadku. Była to noga jakiegoś gościa w czarnym garniaku.
-Uciekaj. Ja sobie poradze. – powiedziałam, spoglądając na wystraszonego Niemca. Otworzył drzwi.- Idź!!- wyszedł, wyraźnie nie zadowolony z mojej decyzji. –Idź! –powtórzyłam. Wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Mężczyzna w garniturze podniósł mnie z podłogi i zaprowadził do salonu, rzucił na zimną posadzke i wyszedł. Wstałam i podeszłam do kominka. Usiadłam na dywanie i przyglądałam się płomieniom. Po jakimś czasie poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłam powoli głowę. Stała nade mną drobna kobieta. W jej oczach był strach i ból. Zaczęła mówić mi o tym jak mogłabym stąd uciec. Kiedy ochrona będzie mieć wolne i będę sama z Prevcem w domu. Co on zamierza zrobić. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Wyszła i nie wróciła. Peter pojawił się wieczorem. Wpadł z hukiem do pokoju. Zamknęłam oczy i czekałam na ból, ale go nie poczułam. Otworzyłam oczy i odwróciłam się. Peter siedział na sofie. Był zły.
-I co? Nie udało Ci się uciec? – uśmiechnął się złośliwie.
-Wolałam z Tobą zostać.- odgryzłam się.
-Kłamczuszek- pokiwał głową. Wstał i usiadł naprzeciwko mnie.- Wypuściłaś przecież swojego chłopaka.
-Ale stwierdziłam, że jeszcze pobędę z Tobą. –przybliżyłam się do niego.- Mam do Ciebie prośbę.
-Słucham – zaciekawił się.
-Poproś swoich ochroniarzy, żeby mieli więcej wyczucia. Jeden z nich rzucił mną dzisiaj o podłoge. Chyba nie chciałbyś, żeby coś mi się stało? –podniosłam brew.
-Poprosze. – musnął moje usta. –Jesteś głodna?
-Nie. Ja już jadłam. Ide do siebie. –cmoknęłam go w policzek i poszłam do swojego pokoju. Jutro wszystko się skończy.
***********************************************
Czytacie- Komentujecie