sobota, 24 maja 2014

11 rozdział



-To od czego zaczynamy? – zapytała siadając na blacie.
-Od babci. Potem wujek, a następnie Jenny.
-Na końcu tatuś. – uśmiechnęła się i ukradła mi z talerza kanapke.
-Ej! – dostała po łapach. – Moje. Zrób sobie swoje. – zabrałam talerz i usiadłam przy stole.
-Babcia. Wiesz, gdzie mieszka? Konkretnie?
-Znam adres, ale gdzie to jest konkretnie to nie wiem.
-GPS nam pomoże. – usiadła naprzeciwko mnie. Mój telefon zaczął wibrować. – Nie odbierzesz?
-Andi. Jakoś nie mam ochoty z nim gadać. – wstałam i poszłam się ubrać.
>>Kamila<<
Telefon Niny znów zawibrował. Odebrałam.
-Nina. Ja nie chciałem. On mi kazał. Nie miałem wyboru. Ja chce z Tobą być, ale on mi groził. Nie chce, żeby zrobił Ci albo Kamilowi krzywde. Nina. Kocham Cie. Nie musisz ze mną gadać, ale wybacz. Proszę. –zamilkł. Dobrze, że wyczułam jego gadanie i nagrałam to.
-Cześć Andreas. Tu Kamila. Przyjaciółka Niny. Stary masz gadane. Przekaże jej co do słowa, ale nie obiecuje, że oddzwoni. Trzymam za Was kciuki. Pa. –rozłączyłam się. Do pokoju wróciła Stochowa.
-Odebrałaś? – kiwnęłam głową. – I co Ci ciekawego powiedział. – puściłam jej nagranie.
-I co Ty na to? –milczała- Nina. On nie kłamie. Na pewno. Tak jak powiedział. Miał nóż na gardle, bo Petera porąbało.
-Może masz racje, ale ja się boje Prevca. Nie chcę, żeby zrobił mu krzywde.  
-Rozumiem, ale jak nie spróbujecie to się nie dowiecie. A Prevca można wpakować do więzienia, ale Andreas musi nagrywać jego rozmowy z Peterem. –spojrzała na mnie miną zbitego psa. –Kochanie. – przyciągnęłam ją do siebie i położyłam jej głowe na moich kolanach. – Razem to przetrwacie, ale daj mu szanse. Przecież go słyszałaś. Był taki roztrzęsiony, ale jak powiedział, że Cię kocha. To takie słodkie. –wzięłam jej telefon i wybrałam numer Wellingera. Włączyłam głośnik.
-Tak słucham – jego spokojny głos wypełnił pokój.
-Cześć tu Kamila. Jestem razem z Niną. Powtórz jej to co powiedziałeś mnie. Tylko tak bardziej konkretnie. Wystarczą dwa słowa. – powiedziałam z nadzieją, że zrozumiał o jaki słowa mi chodzi.
-Nina. Jesteś tam? Powiedz coś. – teraz już nie był spokojny.
-Jestem. Mów. – odezwała się Nina. Przez chwile nasz rozmówca siedział cicho. Bałam się, że speniał.
-Kocham Cie. – powiedział odważnie i chyba każda dziewczyna by mu uwierzyła. Z oczu Niny zaczęły lecieć łzy. Przytuliłam ją mocno. – Przemyślałem to sobie i jestem pewny, że chce z Tobą być. A jeżeli ktoś nam w tym przeszkodzi to.. jeszcze nie wiem co, ale wymyśle. Nie pozwole, żeby Prevc Cię skrzywdził. Dlatego pomyślałem, że nagram rozmowy z nim. Może któraś się przyda. Wykorzystam to przeciwko niemu. –umilkł, żeby złapać powietrze. – Nina. Proszę Cię zanim powiesz nie to przemyśl wszystko. Pamiętaj, że mimo twojej decyzji zawsze będziesz mogła na mnie liczyć. Podziękuj swojej koleżance. Jest wielka. Pa. – rozłączył się. Nie odezwała się ani słowem.
-I co? Mnie ruszyło. Teraz to Ci zazdroszcze. Mój Grzesiek nie wiem czy by się tak poświęcił. Na pewno zawinąłby ogon i sejo nara. – uśmiechnęła się lekko. –Młoda luz. On poczeka. Tym razem Ci nie poradze. Sama musisz podjąć decyzje, ale ja ją uszanuje. –wzięła głęboki oddech.
-Znowu mam do niego dzwonić? – zapytała podnosząc głowe.
-Napisz SMS’a. –wzięła telefon i wystukała wiadomość.
-Może być? – pokazała. „Kocham Cię i chce z Tobą być. Nina”
-Może. –wysłała. Za chwile dostała odpowiedź. „Dziękuję <3”

Rano obudził mnie dźwięk telefonu.
-Tak? –powiedziałam zaspanym głosem.
-Cześć. Chciałem się spytać jak czuje się Nina. – usłyszałam głos Stocha.
-Dobrze. – ziewnęłam.
-Przepraszam, że Cię obudziłem. Bałem się, że coś jej się stało.
-Prevc do Ciebie dzwonił?
-Tak. Skąd wiesz?
-Mówił coś o związku Wellingera i Niny?
-Tak. Gadał, że jak ich nie rozdzielę to zrobi im krzywde. Boje się o Nine.
-Rozumiem. My wszystko wiemy. Groził Andreasowi. Następnym razem nagraj rozmowe.
-Nie pomyślałem. Dzięki. Pilnuj jej.
-Będę. U mnie będzie bezpieczniejsza. Jak chcesz to do nas przyjedź.
-Nie. Nie mogę. Przyjade po Nine, jak będzie chciała wracać. Do zobaczenia. I przepraszam, że Cię obudziłem.
-Nie ma sprawy. Do zobaczenia. – rozłączył się.
-Z kim rozmawiałaś? –odezwała się Stochowa.
-Z Twoim bratem. Peter do niego dzwonił.
-Kurde. Co za typ! Mam go po dziurki w nosie! – złapała telefon. Nie wiedziałam do kogo dzwoni, ale szło się domyślić. –Słuchaj tępa pało! Co ty sobie myślisz?! Że jak nam pogrozisz to uda Ci się zatriumfować?! Myślisz, że to robi na mnie wrażenie?! Mylisz się! Nie kochałam Cie, nie kocham i nie będę kochać! Pogódź się z tym! Co Ci po tym, że mnie zabijesz albo zrobisz krzywde. Tak na prawde to zranisz tylko siebie! –złapała oddech i złagodziła ton.- Jak dalej taki będziesz to na pewno nie znajdziesz dziewczyny. Po prostu pogódź się, że ja nią nie będę. Szukaj innej. Na pewno będzie lepsza ode mnie. Proszę Cię Peter. Nie musisz się na nas wyżywać, bo coś tam Ci w życiu nie wyszło. Proszę. – upuściła telefon.
***********************************************
Macie. Moje wypociny. Ledwo napisałam ten rozdział, dlatego też jest taki krótki.
Czytacie - Komentujecie
3 komentarze- next rozdział :)

sobota, 17 maja 2014

10 rozdział



-Kamil?
-Tak? – nawet na mnie nie spojrzał.
-Heloł. Ja chce porozmawiać. Może byś na mnie spojrzał. – powiedziałam siadając koło niego na kanapie. Zamknął laptopa i spojrzał na mnie.
-Co chcesz?
-Aleś Ty miły. –skomentowałam – Ile rodzeństwa ma mama?
-Starszego brata, tylko. Nie utrzymujemy z nimi kontaktu. Od jej pogrzebu go nie widziałem.
-A jak się nazywa, wiesz?
-A jakie mama miała nazwisko panieńskie?!
-Jeżeli się pytam to raczej, że nie wiem! –zdenerwowałam się.
-Jankowska. Jej brat to wujek Roman. Z tego co pamiętam to ma trzech synów. Reszty nie wiem, więc nie wypytuj.
-Jeszcze tylko jedno. Gdzie teraz mieszka?
-W Lesznie, ale jak chcesz się przejechać do babci to do Kościana.
-Dzięki – pocałowałam go w policzek i poleciałam do swojego pokoju. Gdy wyszukałam w Internecie Jankowskich także napotkałam żużlowców. Boże żużlowa rodzinka. Jak fajnie! Wywróciłam oczami. Spakowałam ostatnie rzeczy do torby i zaniosłam ją do samochodu. Zrobiłam jeszcze kanapki na drogę. Po 10 ruszyliśmy do Częstochowy. Byliśmy tam po 3 godzinach. -AAaaa, ale ja się stęskniłam – gdy wyskoczyłam z samochodu od razu pobiegłam do Kamili. Zaczęłyśmy piszczeć. Przytuliłam się do niej. Wychodzący z domu Artur tylko ciężko westchnął, a znając mojego brata zrobił to samo.
-Ja bardziej – roześmiała się. Gdy się od siebie oderwałyśmy, chłopcy już się poznali.
-Kamil
-Tak?- odezwali się równocześnie.
-Kamila to jest Kamil –powiedziałam, uśmiechając się szeroko. Brunetka podała rękę mojemu bratu. Byli strasznie spięci. W tym czasie ja zdążyłam przywitać się z Artim.
-Zapraszamy do domu. – Kamila pokazała na drzwi. Stoch i Czaja posłusznie weszli do środka, a ja czekałam na brunetke.
-Wstydzisz się mojego brata? –zapytałam szeptem.
-Nie – odparła i pchnęła mnie w strone drzwi. Mimo tego, że ’’niby się nie wstydziła” wieczór był dość spięty. Z samego rana Kamil wrócił do Zakopanego, a Artur pojechał w dalszy ciąg trasy, więc zostałyśmy same. Miałyśmy zamiar cały dzień przegadać, najlepiej leżąc w łóżku. Gdy Kamila poszła po coś do jedzenia, wyciągnęłam z torby pamiętnik mamy. Jak wróciła, podałam jej najpierw list.
-Co to? – zapytała odkładając jedzonko na komode.
-List od mamy.
-Ale przecież ona nie…-zaczęła,
-Nie żyje. Wiem, ale zostawiła mi swój pamiętnik, a w nim list. Pozwalam Ci przeczytać, więc czuj się wyróżniona. Ufam Ci i wiem, że zachowasz to dla siebie. Może mi nawet pomożesz. –powiedziałam z nadzieją. Usiadła i wzięła ode mnie list. Przeczytała.
-Przeczytałaś pamiętnik?
-Tak. Ale nie potrzebnie cały, bo to co najważniejsze było na samym końcu. – otworzyłam na zaznaczonych uprzednio stronach i podałam zeszyt Kamili.
-Mogę otworzyć tą koperte? –zapytała kończąc czytanie.
-Tak. – wyciągnęła zdjęcie i kartkeczke z danymi mojego biologicznego ojca.
-Twój tato to Greg Hancock?! –zrobiła wielkie oczy.
-Nie wiem co w tym fascynującego. On jest o 8 lat młodszy od mojej mamy!
-Młoda. Hancock to jeden z najlepszych. Do tego jest strasznie fajny. Twoja mama była młoda. Zaszalała. – uśmiechnęła się.
-Kamila! Ona miała trójke dzieci i męża i żadnego prawa do sypiania z jakimiś małolatami!
-On miał wtedy 24 lata! Młoda nie spinaj się. Gdyby nie on to Cię by nie było.
-Ale przynajmniej mama by żyła.
-No właśnie nie jesteś tego pewna. Była chora. Mogła umrzeć. – powiedziała troskliwym i spokojnym głosem. – Nikt nie wygra ze śmiercią. Chcesz się z nim spotkać?
-Tak, ale najpierw troche mi o nim opowiedz.
-No, więc. Greg ma żone, Jenny, ale nie martw się. Ona jest taka wyrozumiała. A wtedy jeszcze nie była żoną Hancocka, więc nie powinna mieć pretensji.
-Ma dzieci?
-Tak. Trzech synów. Wilbura, Billa i Karla. Chłopcy są super. Zawsze mają pełno energii do zabawy. I są bardzo pozytywni. Na 100% Cię polubią.
-Jesteś tego pewna?
-Tak – powiedziała poważnie. –A ten wujek to kto? Bo twoja mama była wtedy w Lesznie.
-Moja mama pochodzi z Kościana. –Kamila zrobiła wielkie oczy. – Jej nazwisko panieńskie to Jankowska. – jeszcze większe oczy.- A Roman Jankowski to jej brat.
-Nie no młoda. I ty nigdy w życiu żużla nie widziałaś?!
-Tak jakoś wyszło.
-Eee to obowiązkowo musisz zobaczyć. Pokochasz ten sport razem z zawodnikami. Żużlowcy to takie ciacha, że …ugh…. – podniecona nowościami, sięgnęła laptopa i zaczęła pokazywać mi najprzystojniejszych żużlowców, ale ja i tak mam swoich skoczków, a tym  bardziej jednego.
-Wiesz, że Andi się we mnie zakochał. – powiedziałam, a Kamila zachłysnęła się piciem.
-Że co?! –wytarła usta.
-Andreas Wellinger się we mnie zakochał. –powiedziałam spuszczając wzrok.
-Wstydzisz się tego? – zapytała łapiąc mnie za brode i zmuszając do spojrzenia jej w oczy.
-Nie, chyba nie. Tylko nie wiem co mam o tym myśleć.
-Młoda. Jak chętny to bierz. – ożyła.- Sorki. Przesadziłam. To nie byle jaki facet. On może mieć każdą, więc jeżeli masz szanse z nim być, to czemu jeszcze go unikasz? – powiedziała łagodniej.
-Nie wiem i dlatego chciałam z Tobą porozmawiać.
-Moje zdanie znasz, ale ja Cię do niczego nie zmuszam. Wracając do tatusia. Chcesz najpierw spotkać się z nim, z jego żoną czy z wujkiem?
-Myślałam, żeby odwiedzić Leszno, a następnie wykombinować coś z „moim tatą” – Boże jak to głupio brzmi – Nie mogę tak na niego mówić.
-Ja myśle, że przed spotkaniem z nim musisz porozmawiać z Jenny.
-Czemu?
-Bo ona bardziej zrozumie jak Ty jej to powiesz niż on. Dasz jej pamiętnik. A Gregowi nie. Jemu prosto z mostu walniesz. Ja tak myślę, a co ty zrobisz to twoja sprawa. –westchnęłam. Zaczyna mnie to przerastać.
-No, więc. Zaczniemy od Leszna. Odwiedzimy babcie, jeżeli jeszcze żyje. –zamyśliłam się – Potem umówimy się na spotkanie z tą Jenny, a następnie z..- wzięłam głęboki oddech -… tatą.
-Będzie fajnie. Mój chłopak jeździ w Lesznie i we Szwecji, gdzie mieszkają Hancockowie.
-W końcu poznam twojego Misia. – ucieszyłam się.
-I jego przystojnych kolegów. –zaczęłyśmy się śmiać.
-Ja jestem zajęta. – powiedziałam poważnie. –Znaczy się mam nadzieję, że za chwile będę. – sięgnęłam po telefon.
-Iiiiiii…. Powodzenia – wyszła z pokoju. Wybrałam numer Wellingera i czekałam.
-Tak słucham – usłyszałam jego  słodki głos. Milczałam. – Halo? Nina? –wzięłam oddech.
-Cześć Andi – chciałam, żeby zabrzmiało odważnie, ale jakoś mi nie wyszło.
-Hej. Stało się coś? – powiedział, tak jakby nic.
-Yyy… Przemyślałam to co mi powiedziałeś.
-Nina, ale ja nie chce, żebyś się nade mną litowała, bo jesteśmy przyjaciółmi. Przecież może być tak jak wcześniej. Ja się dopasuje do sytuacji.
-Andreas, ale daj mi skończyć! Ja nie chce być tylko twoją przyjaciółką. Już jestem kimś więcej  i chcę, żeby tak było. Chcę być twoją dziewczyną. –powiedziałam. Milczał. Mam nadzieje, że się ucieszył, bo jak nie to się załamie.
-Nina, ale ja… - oczy mi się zeszkliły. Do pokoju wróciła Kamila. Spojrzała na mnie.
-Co Ty? –dopytywałam. –Żartowałeś, wtedy co nie?! A może uknułeś coś z Peterem?! – teraz już nie była spokojna. Czaja położyła mi swoją rękę na ramieniu. To mnie troche uspokoiło.
-To drugie – szepnął. Podałam telefon Kamili, a sama schowałam twarz w dłoniach. Włączyła na głośnik. –Nina, ja nie chciałem. Peter mnie zmusił. Postawił pod ścianą. Powiedział, że jak zaczne z Tobą chodzić to coś Tobie zrobi. Nie mogłem na to  pozwolić.
-Kłamiesz! –krzyknęłam, przez łzy.
-Nina. Ja naprawdę… -zamilkł – Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Przepraszam. –rozłączył się.
Taa nadzieja matką głupich. 
***********************************************************
 Czytacie- Komentujecie
3 komentarze - następny rozdział
 

czwartek, 8 maja 2014

9 rozdział


>>Kamila<<
-Powiesz mi co Ty wyprawiasz?! Czemu zakazałeś chłopakom ze mną rozmawiać?! – Zengota usiadł na sofie, a ja stałam przed nim ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Patrzył na mnie zdziwiony, jakby był jakimś idiotą. –Co się gapisz jak idiota?! Wiem, że jesteś zazdrosny, ale do cholery, bez przesady! –teraz w jego oczach mieszał się szok ze strachem.
-Kocham Cię.
-Ale to nie wystarczy! Zrozum, że ja Cię nie zdradze. Kocham Cię! Debilu! Zrozum w końcu! – popukałam go w głowe. –Wbij sobie to tutaj, bo jak nie to sory, ja nie mam zamiaru ciągle się denerwować!
-Ja nie chce, żebyś ktoś mi Cię odebrał. – wyszeptał.
-Człowieku! Pawliccy, Dudek, Janowski. To kolesie młodsi ode mnie i nigdy bym się z nimi nie umówiła! –No chyba, że byłabym młodsza, pomyślałam. – Zresztą to Twoi przyjaciele. Nie odbiliby Ci mnie. – złagodziłam ton.
-No przecież wiem, ale to jest odruch. Nie potrafie go zatrzymać. – patrzył ślepo w przestrzeń. Chyba był lekko załamany. Usiadłam koło niego.
-A nie możesz spróbować? –spojrzał na mnie. – Dla mnie?
-Kamiś, ale wiesz, że to może być niewykonalne?
-Wiem, ale przynamniej spróbuj, bo ja nie potrafie z tym żyć. –położyłam głowe na jego torsie.
-Przepraszam. – pocałował mnie w czoło – Oczywiście możesz rozmawiać z chłopakami.
-Haha. Co Ty myślałeś, że ja zastosuje się to Twoich chorych zakazów?!
-Tak myślałem, że tego nie zrobisz, ale że Pawliccy się posłuchali. – uśmiechnął się. Jak ja lubiłam, jak on śmiał się ze swoich błędów. Wtedy dostrzegał jak mi i nie tylko przeszkadza ta jego zazdrość. Objął mnie swoim silnym ramieniem. –Nigdy nie pozwole Ci odejść. – zamknęłam oczy i przełknęłam śline. To co powiedziałam było prawdą. Jeżeli nie zastosuje się do moich warunków, odejdę. Ale widać on jak zawsze mnie nie słuchał. Westchnęłam ciężko.
-Musze wrócić jutro do domu.
-Czemu? –przerwał mi.
-Daj skończyć. Przyjeżdża do mnie przyjaciółka. Potem będziemy jeździć z Arturem, ewentualnie z Tobą.
-Ładna ta przyjaciółka? –zapytał, a ja uderzyłam go łokciem w brzuch – No co?! Tylko pytam.
-Dla kogo szukasz dziewczyny? Dla Przema? –spojrzałam na niego. Odwrócił szybko wzrok. Wszystko jasne. – Ona chwilowo nie ma głowy na chłopaków. Ma problem z jednym.
-Przepraszam. Przemo ostatnio chodzi taki jakiś smętny, ale coś czuje, że pierwsza lepsza laska mu nie poprawi humoru. – jaki on mądry. Czemu zazwyczaj tak logicznie nie myśli?!
-Masz racje. A wiesz, że ona jest siostrą Kamila Stocha? –zrobił wielkie oczy.
-Że tego Stocha? Skoczka?!
-No. Też byłam zdziwiona, ale to prawda. –o nic więcej nie pytał. Siedzieliśmy w ciszy, przytuleni. Nie chciałabym, żeby postawił mnie w sytuacji bez wyjścia. Znaczy się, nie chce, aby swoim zachowaniem zmusił mnie do odejścia. Wtedy robiłabym wszystko, żeby go nigdzie nie spotkać. Pocałował mnie we włosy.
-Przepraszam – szepnął.
-Za co?
-Za wszystko. Jestem taki głupi. W ogóle nie doceniam tego co  dla mnie robisz. Już tyle ze mną wytrzymałaś, a ja nie doceniam tego, że ciągle jesteś. Że jeszcze nie odeszłaś, choć dawałem Ci do tego powody. Załamie się jak odejdziesz, ale wiem, że to będzie tylko i wyłącznie moja wina. –mówił. Czyli jednak mnie słuchał. Nie potrafie opisać tego co do niego czuje. Może można śmiało nazwać to miłością. Nie wiem, ale wiem, że jest to coś silnego. Co nie da nam szybko się rozstać. Wtuliłam się w niego mocniej. Po jakimś czasie w objęciach Zengoty weszłam w świat Morfeusza. Rano obudził mnie zapach…jajecznicy?! Tak, jajecznicy. Pociągnęłam nosem i wstałam. Stanęłam w drzwiach i przyglądałam się Grześkowi. On robił śniadanie! Nie wierze! Zaczęłam się śmiać. Odwrócił się i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Co?! – oblizał łyżke.
-Nic – podeszłam do niego i pocałowałam. –Dzień dobry, kochanie.
-Dzień dobry – wpił się w moje usta. Odłożył łyżke. Poczułam jego dłonie na brzuchu. Wzdrygnęłam się. Miał zimne palce.
-Nie teraz – powiedziałam i odsunęłam się od niego. –Zrób mi kawe. –poprosiłam i poszłam się ubrać.
>>Nina<<
Leżałam na łóżku, wczytana w pamiętnik.
„27.09.1994r., Leszno
Poszłam na spacer. Zahaczając o stadion żużlowy. Przyglądałam się jak żużlowcy trenują. Jeden z nich przykuł moją uwagę. Nie był Polakiem, miał inny styl jazdy niż nasi rodacy i był przystojny. Gdy wjechał do parku maszyn rzucił mi pospieszne spojrzenie. Chwile później już z nim rozmawiałam. Amerykanin. Mówił po angielsku tak, że ledwo go zrozumiałam, ale dało się z nim porozumieć. Nie pierwszy raz z nim rozmawiałam, ale nigdy tak blisko się nie poznaliśmy. Może dzisiaj zbyt blisko…
Następnego dnia postanowiłam wrócić do domu. Chciałam być jak najdalej od mojej słabości. Od mojej chwili nie uwagi.”

„28.09.1994r., Leszno
Ciągu dalszego mojego pobytu u brata nie będzie. Nie pomyślałabym, że urlop u niego może tak zmienić moje życie. Już dzisiaj muszę wrócić do domu. Ciesze się, że mam dzieci, ale mnie męczą. Zabrałam sobie młodość i teraz cierpie.
-Szkoda, że musisz już jechać – powiedziała Ewa. Uśmiechnęłam  się do niej. Już za nimi tęskniłam.
-Ciociu. Musisz jechać? –powiedział rozżalony Łukasz.
-Muszę wracać do swoich dzieci. – kucnęłam, żeby móc spojrzeć na pierworodnego Jankowskich z jego wysokości.
-Ale przyjedziesz do nas z nimi?
-Oczywiście – przybiliśmy piątke. Pożegnałam się z żoną brata i wsiadłam do samochodu.

Jeszcze wieczorem tego dnia dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Dobrze wiedziałam z kim. Na pewno nie z moim mężem.”
Pod tym dniem była przyklejona koperta. Znajdowało się w niej zdjęcie, bardziej teraźniejsze, oraz karteczka z danymi mojego biologicznego taty.
-Greg Hancock. Amerykanin. Urodzony 3.06.1970r. Żużlowiec. Żonaty. –przeczytałam na głos. –Przecież on był od Ciebie młodszy o 8 lat! Mamo! – skomentowałam. Zaczęłam się nerwowo śmiać. –To się facet zdziwi. –włożyłam zdjęcie i kartke do koperty i zamknęłam zeszyt. Wrzuciłam go do torby i wyciągnęłam tablet. Wpisałam podane nazwisko. No przyznam, że troszke się zdziwiłam.

 ***********************************************************
 Czytacie- Komentujecie
 4 komentarze - następny rozdział
Hejoł. Mam nowy pomysł, na nowe opowiadanie. Musicie mi doradzić. Mam go pisać na jednym z blogów (Zawsze warto walczyć o marzenia) czy na nowym blogu? I jak mam go nazwać? Moje odwieczne dylematy :) Pozdrawiam, Natalia :3 
Pozostawiam Wam Grega i pana Romana z 1994 roku ;)
 

piątek, 2 maja 2014

8 rozdział


>>Nina<<
Kamila. Niby poznałam ją niedawno. Niby nie mam z nią styczności na co dzień, tylko przez telefon, Fb, Skype. Dogaduje się z nią lepiej niż z Ewą. Dziewczyna. Poprawka. Żona mojego brata jest dość sztywna, a Kamila wyluzowana i w ogóle jakaś inna.
-Kamil. –zbiegłam po schodach.
-Mów szybko, bo się spóźnie.- wiązał buty.
-Kiedy będziesz? – zapytałam, bo to nie była sprawa na szybko.
-Wieczorem. A co?
-To pogadamy później. –wbiegłam na góre. Otworzyłam schody na strych i wdrapałam się po nich.  Gdy miałam 5 lat tato powiesił tu huśtawkę. Usiadłam na niej i wtuliłam nos w misia, który na niej leżał. Lekko się bujałam, rozglądając się po pomieszczeniu. Było tu pełno pudeł. Na jednym, leżącym w kącie, dostrzegłam napis ‘’MAMA”. Zaintrygowało mnie. Podeszła do niego i otworzyłam. Znajdowały się w nim wszystkie rzeczy. Kamil z dziewczynami skutecznie mnie od nich odcieli. W pudle było tylko kilka sukienek mamy, bo reszte ubrań Kamil oddał dla potrzebujących. Buty też. W pudle znajdowały się biżuteria, kosmetyki, jakieś apaszki i chustki, albumy ze zdjęciami, klasery, śpiewniki, zeszyty w wierszami i cytatami.
-Nina! – usłyszałam głos Kamila. –Nina!
-Na strychu –odpowiedziałam i kontynuowałam czytanie.
-Co Ty tu robisz? –usiadł na huśtawce.
-Oglądam rzeczy mamy – powiedziałam zamykając zeszyt.
-Po co? – zaczął się bujać. Spojrzałam na niego.
-Bo mi się chce. Czemu mi nie powiedziałeś, że to tutaj jest?! Czemu nie pozwoliłeś mi tego zobaczyć?! To nie tylko Wasza mama! Moje też i mam prawo do jej rzeczy, tak samo jak Wy! – zabrałam jeden z zeszytów i poszłam do swojego pokoju. Wiedziałam, że go to zabolało, ale o to mi chodziło. Nie to, że lubie jak cierpi, ale chciałam mu pokazać, że ja już nie jestem dzieckiem i można traktować jak dorosłą. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na  okładke zeszytu. Widniał na niej napis ‘’Pamiętnik”. Otworzyłam pierwszą stronę, która była przykryta listem. Ślicznymi maminymi literami było na niej napisane moje imię. Wzięłam kartke i zaczęłam czytać:
„Droga Nino!
Jak będziesz to czytać mnie już na pewno nie będzie. Będę spoglądać na Ciebie i Twoje rodzeństwo z góry. Może to dla Ciebie nie zrozumiałe, dlaczego jestem taka pewna śmierci. Jestem chora i prędzej czy później i tak odejdę. Ale pamiętaj, Kruszynko, że zawsze Cię będę kochać. Jesteś moim błędem, którego nigdy nie żałowałam.
Napisałam ten list z myślą, że będziesz chciała się dowiedzieć kto jest Twoim biologicznym tatą. Ale nie ma tak łatwo. Wszystkiego dowiesz się po przeczytaniu pamiętnika, w którym ten list zostawiłam. Oczywiście pozwalam Ci go przeczytać. Jego imię i nazwisko, narodowość, zawód i nawet stan cywilny, znajdziesz we wnętrzu zeszytu. Przeczytaj. Pośmiej się z matki i zapamiętaj moje błędy, żebyś takich nie popełniła.
Nie przejmuj się Kamilem. Na pewno załamał się jak odeszłam, tak samo jak wtedy, gdy dowiedział się, ze jestem chora. Dlatego zrozum jego zachowanie. On Cię naprawdę kocha.
Nisiu, chciałabym, żebyś mimo mojego odejścia nie bała się żyć dalej.
Zawsze kochająca, Mama <3
P.S. Jeżeli Ci się uda to nie pozwól, aby Kamil ożenił się z Ewą. Szczegóły w pamiętniku. Nie pokazuj ani listu, ani pamiętnika Kamilowi! Pamiętaj, że Cię kocham.”
Zalewając się łzami, wtuliłam się w poduszkę. Czemu?! Czemu on mi nie powiedział?! Wyszłam z pokoju i zbiegłam na dół. Kamil siedział na tarasie z butelką piwa w ręce.
-Czemu mi nie powiedziałeś, że ona była chora?!- powiedziałam przez łzy.
-Nie potrafiłem – spojrzał na mnie, miał w oczach łzy. Usiadłam na krześle.
-To gdzie tak naprawdę jest tato?!
-Nie okłamałem Cię. Powiedziałem prawde. Ona umierała, a tato jej tylko pomógł. Mama chciała umrzeć, żeby się nie męczyć. Nie pamiętasz jak zamykała się u siebie?!
-Pamiętam –szepnęłam.
-Miała wtedy bóle i nie chciała, żebyś ją widziała – skuliłam nogi – Co chciałaś ode mnie po południu? –odezwał się, gdy troche się uspokoił.
-Chcę pojechać do Kamili.
-W tej sytuacji też?
-Tak. Jak z nią porozmawiam to mi przejdzie.
-Czemu Ty się z nią tak zżyłaś?
-To moja przyjaciółka. Masz jakiś problem?
-W tydzień stała się twoją przyjaciółką? Dziwne.
-Nie widzę w tym nic dziwnego. Nie pasuje Ci, że z Ewą nie jestem tak zżyta?! To mogę jechać? – chciałam zakończyć tą głupia wymiane zdań.
-Zawioze Cię.
-Chcesz sprawdzić jak wygląda?! – podniosłam brew.
-Nie, po prostu boję się puścić Cię samą pociągiem. Chyba wiesz dlaczego?
-Jasne – prychnęłam. –Ok. Tylko jestem ciekawa, jak zareaguje Ewa jak się dowie po co tam jedziesz. – rozzłościłam go.
-Cwana jesteś, ale nie ze mną te numery! Szantażować możesz sobie kolegów, ale nie mnie! –jego mina spoważniała.
-No sory. Przecież żartowałam.
-Słaby ten żart – wziął łyka piwa. Przyjrzałam się bratu uważniej. Coś jest nie tak?
-Pokłóciłeś się z Ewą?
-Bingo. – spojrzała w głąb ogrodu. – Miała pretensje, że nie chce mi się nigdzie jeździć, że tylko w domu bym siedział. Mam wolne to odpoczywam.
-Rozumiem. A jej co się wzięło na wyjazdy?
-Chce pojechać ze mną na wakacje, bo twierdzi, że i tak ma mnie mało, bo więcej czasu spędzam z Tobą.
-Od niej byś chciał odpocząć? Co nie? – nic nie odpowiedział, ale znałam odpowiedź. – Może pojedziesz ze mną. Kamila na pewno nie miałaby nic przeciwko. – uśmiechnęłam się, a on spojrzał na mnie z politowaniem –Co?!
-Ewa by mnie zabija jakby się dowiedziała!
-Przecież ja jej nie powiem.
-Mam inne plany. Zawioze Cię i wróce.
-Spoko. To idę się spakować. –pobiegłam na góre. Wyciągnęłam z szafy torbe i zaczęłam pakować rzeczy.
***************************************************
Czytacie- Komentujecie
Rozdział wstawię po  4 komentarzach. Wierzę w Was ;)
Pozostawiam Kamila ^^