-Kamil?
-Tak? – nawet na mnie nie spojrzał.
-Heloł. Ja chce porozmawiać. Może byś na mnie spojrzał. –
powiedziałam siadając koło niego na kanapie. Zamknął laptopa i spojrzał na
mnie.
-Co chcesz?
-Aleś Ty miły. –skomentowałam – Ile rodzeństwa ma mama?
-Starszego brata, tylko. Nie utrzymujemy z nimi kontaktu. Od
jej pogrzebu go nie widziałem.
-A jak się nazywa, wiesz?
-A jakie mama miała nazwisko panieńskie?!
-Jeżeli się pytam to raczej, że nie wiem! –zdenerwowałam
się.
-Jankowska. Jej brat to wujek Roman. Z tego co pamiętam to
ma trzech synów. Reszty nie wiem, więc nie wypytuj.
-Jeszcze tylko jedno. Gdzie teraz mieszka?
-W Lesznie, ale jak chcesz się przejechać do babci to do
Kościana.
-Dzięki – pocałowałam go w policzek i poleciałam do swojego
pokoju. Gdy wyszukałam w Internecie Jankowskich także napotkałam żużlowców.
Boże żużlowa rodzinka. Jak fajnie! Wywróciłam oczami. Spakowałam ostatnie
rzeczy do torby i zaniosłam ją do samochodu. Zrobiłam jeszcze kanapki na drogę.
Po 10 ruszyliśmy do Częstochowy. Byliśmy tam po 3 godzinach. -AAaaa, ale ja się
stęskniłam – gdy wyskoczyłam z samochodu od razu pobiegłam do Kamili.
Zaczęłyśmy piszczeć. Przytuliłam się do niej. Wychodzący z domu Artur tylko
ciężko westchnął, a znając mojego brata zrobił to samo.
-Ja bardziej – roześmiała się. Gdy się od siebie
oderwałyśmy, chłopcy już się poznali.
-Kamil
-Tak?- odezwali się równocześnie.
-Kamila to jest Kamil –powiedziałam,
uśmiechając się szeroko. Brunetka podała rękę mojemu bratu. Byli strasznie
spięci. W tym czasie ja zdążyłam przywitać się z Artim.
-Zapraszamy do domu. – Kamila pokazała
na drzwi. Stoch i Czaja posłusznie weszli do środka, a ja czekałam na brunetke.
-Wstydzisz się mojego brata?
–zapytałam szeptem.
-Nie – odparła i pchnęła mnie w strone
drzwi. Mimo tego, że ’’niby się nie wstydziła” wieczór był dość spięty. Z
samego rana Kamil wrócił do Zakopanego, a Artur pojechał w dalszy ciąg trasy,
więc zostałyśmy same. Miałyśmy zamiar cały dzień przegadać, najlepiej leżąc w
łóżku. Gdy Kamila poszła po coś do jedzenia, wyciągnęłam z torby pamiętnik
mamy. Jak wróciła, podałam jej najpierw list.
-Co to? – zapytała odkładając jedzonko
na komode.
-List od mamy.
-Ale przecież ona nie…-zaczęła,
-Nie żyje. Wiem, ale zostawiła mi
swój pamiętnik, a w nim list. Pozwalam Ci przeczytać, więc czuj się wyróżniona.
Ufam Ci i wiem, że zachowasz to dla siebie. Może mi nawet pomożesz.
–powiedziałam z nadzieją. Usiadła i wzięła ode mnie list. Przeczytała.
-Przeczytałaś pamiętnik?
-Tak. Ale nie potrzebnie cały, bo to
co najważniejsze było na samym końcu. – otworzyłam na zaznaczonych uprzednio
stronach i podałam zeszyt Kamili.
-Mogę otworzyć tą koperte? –zapytała
kończąc czytanie.
-Tak. – wyciągnęła zdjęcie i
kartkeczke z danymi mojego biologicznego ojca.
-Twój tato to Greg Hancock?! –zrobiła
wielkie oczy.
-Nie wiem co w tym fascynującego. On
jest o 8 lat młodszy od mojej mamy!
-Młoda. Hancock to jeden z
najlepszych. Do tego jest strasznie fajny. Twoja mama była młoda. Zaszalała. –
uśmiechnęła się.
-Kamila! Ona miała trójke dzieci i
męża i żadnego prawa do sypiania z jakimiś małolatami!
-On miał wtedy 24 lata! Młoda nie
spinaj się. Gdyby nie on to Cię by nie było.
-Ale przynajmniej mama by żyła.
-No właśnie nie jesteś tego pewna.
Była chora. Mogła umrzeć. – powiedziała troskliwym i spokojnym głosem. – Nikt
nie wygra ze śmiercią. Chcesz się z nim spotkać?
-Tak, ale najpierw troche mi o nim
opowiedz.
-No, więc. Greg ma żone, Jenny, ale
nie martw się. Ona jest taka wyrozumiała. A wtedy jeszcze nie była żoną
Hancocka, więc nie powinna mieć pretensji.
-Ma dzieci?
-Tak. Trzech synów. Wilbura, Billa i
Karla. Chłopcy są super. Zawsze mają pełno energii do zabawy. I są bardzo
pozytywni. Na 100% Cię polubią.
-Jesteś tego pewna?
-Tak – powiedziała poważnie. –A ten
wujek to kto? Bo twoja mama była wtedy w Lesznie.
-Moja mama pochodzi z Kościana.
–Kamila zrobiła wielkie oczy. – Jej nazwisko panieńskie to Jankowska. – jeszcze
większe oczy.- A Roman Jankowski to jej brat.
-Nie no młoda. I ty nigdy w życiu
żużla nie widziałaś?!
-Tak jakoś wyszło.
-Eee to obowiązkowo musisz zobaczyć.
Pokochasz ten sport razem z zawodnikami. Żużlowcy to takie ciacha, że …ugh…. –
podniecona nowościami, sięgnęła laptopa i zaczęła pokazywać mi
najprzystojniejszych żużlowców, ale ja i tak mam swoich skoczków, a tym bardziej jednego.
-Wiesz, że Andi się we mnie zakochał.
– powiedziałam, a Kamila zachłysnęła się piciem.
-Że co?! –wytarła usta.
-Andreas Wellinger się we mnie
zakochał. –powiedziałam spuszczając wzrok.
-Wstydzisz się tego? – zapytała łapiąc
mnie za brode i zmuszając do spojrzenia jej w oczy.
-Nie, chyba nie. Tylko nie wiem co mam
o tym myśleć.
-Młoda. Jak chętny to bierz. – ożyła.-
Sorki. Przesadziłam. To nie byle jaki facet. On może mieć każdą, więc jeżeli
masz szanse z nim być, to czemu jeszcze go unikasz? – powiedziała łagodniej.
-Nie wiem i dlatego chciałam z Tobą
porozmawiać.
-Moje zdanie znasz, ale ja Cię do
niczego nie zmuszam. Wracając do tatusia. Chcesz najpierw spotkać się z nim, z
jego żoną czy z wujkiem?
-Myślałam, żeby odwiedzić Leszno, a
następnie wykombinować coś z „moim tatą” – Boże jak to głupio brzmi – Nie mogę
tak na niego mówić.
-Ja myśle, że przed spotkaniem z nim
musisz porozmawiać z Jenny.
-Czemu?
-Bo ona bardziej zrozumie jak Ty jej
to powiesz niż on. Dasz jej pamiętnik. A Gregowi nie. Jemu prosto z mostu
walniesz. Ja tak myślę, a co ty zrobisz to twoja sprawa. –westchnęłam. Zaczyna
mnie to przerastać.
-No, więc. Zaczniemy od Leszna.
Odwiedzimy babcie, jeżeli jeszcze żyje. –zamyśliłam się – Potem umówimy się na
spotkanie z tą Jenny, a następnie z..- wzięłam głęboki oddech -… tatą.
-Będzie fajnie. Mój chłopak jeździ w
Lesznie i we Szwecji, gdzie mieszkają Hancockowie.
-W końcu poznam twojego Misia. –
ucieszyłam się.
-I jego przystojnych kolegów.
–zaczęłyśmy się śmiać.
-Ja jestem zajęta. – powiedziałam
poważnie. –Znaczy się mam nadzieję, że za chwile będę. – sięgnęłam po telefon.
-Iiiiiii…. Powodzenia – wyszła z
pokoju. Wybrałam numer Wellingera i czekałam.
-Tak słucham – usłyszałam jego słodki głos. Milczałam. – Halo? Nina? –wzięłam
oddech.
-Cześć Andi – chciałam, żeby
zabrzmiało odważnie, ale jakoś mi nie wyszło.
-Hej. Stało się coś? – powiedział, tak
jakby nic.
-Yyy… Przemyślałam to co mi
powiedziałeś.
-Nina, ale ja nie chce, żebyś się nade
mną litowała, bo jesteśmy przyjaciółmi. Przecież może być tak jak wcześniej. Ja
się dopasuje do sytuacji.
-Andreas, ale daj mi skończyć! Ja nie
chce być tylko twoją przyjaciółką. Już jestem kimś więcej i chcę, żeby tak było. Chcę być twoją
dziewczyną. –powiedziałam. Milczał. Mam nadzieje, że się ucieszył, bo jak nie
to się załamie.
-Nina, ale ja… - oczy mi się
zeszkliły. Do pokoju wróciła Kamila. Spojrzała na mnie.
-Co Ty? –dopytywałam. –Żartowałeś,
wtedy co nie?! A może uknułeś coś z Peterem?! – teraz już nie była spokojna.
Czaja położyła mi swoją rękę na ramieniu. To mnie troche uspokoiło.
-To drugie – szepnął. Podałam telefon
Kamili, a sama schowałam twarz w dłoniach. Włączyła na głośnik. –Nina, ja nie
chciałem. Peter mnie zmusił. Postawił pod ścianą. Powiedział, że jak zaczne z
Tobą chodzić to coś Tobie zrobi. Nie mogłem na to pozwolić.
-Kłamiesz! –krzyknęłam, przez łzy.
-Nina. Ja naprawdę… -zamilkł – Nie mam
nic na swoje usprawiedliwienie. Przepraszam. –rozłączył się.
Taa nadzieja matką głupich.
***********************************************************
Czytacie- Komentujecie
3 komentarze - następny rozdział
O mamo! Nigdy nie czytałam tak dobrego bloga! Chyba się uzależniłam;) Ciekawe jak dalej potoczy się akcja. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZuzka Riddle
PS. Jesteś fanką żużla? Bo ja bardzo;)
Jak mogłaś???
OdpowiedzUsuńA ja tu już liczyłam na love story Andreasa i Niny. ;/
A poza tym spotkanie z ojcem to będzie coś.
Nie mogę się doczekać ;D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie
Ever
http://dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com/
Cudo jak zwykle Cudo!!Uwielbiam Twoje opowiadania sa genialne! Masz talent. Pisz dalej, zycz duzo weny. Swietne polaczenie tych dwoch dyscyplin. Czekam na kolejne rozdzialy. Pozdrawiam :-) I zapraszam do siebie in-my-heart-only-speedway.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzemu to musialo sie tak skonczyc ??;(
OdpowiedzUsuń