środa, 4 czerwca 2014

12 rozdział



>>Kamil<<
-Jestem- wpadłem do domu Czajów.
-Nie wiem gdzie ona poszła. Tak się martwie.- zalała się łzami. Odruchowo podszedłem do niej i ją przytuliłem.
-Spokojnie. Musimy być spokojni. – wtuliła się we mnie.
-Jak mam być spokojna. Przecież Prevc mówił, że się zemści.- wyłkała.
-Co ty mówisz?! –odsunąłem ją lekko od siebie. Spojrzała mi w oczy.
-Peter do niej dzisiaj dzwonił. Powiedział, że zemści się za to co mu zrobiła. Za to jak chamsko go potraktowała. Boje się, że…- znów zaczęła płakać. Chyba nic więcej z niej nie wydusze. Zaprowadziłem ją do salonu i zrobiłem nam herbate. Na zmiane próbowaliśmy dodzwonić się do Niny. Nic z tego. Telefon Andreasa też głuchy. Matko, co ten Peter wymyślił. Mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałem na Kamile.
-No na co czekasz?! Odbieraj! –krzyknęła. Złapałem telefon i odebrałem.
-Tak słucham.
-Słuchaj. Jeżeli chcesz odzyskać siostrzyczke to musisz zapłacić za jej błędy. –przełknąłem śline.
-Ile?
-500 tysięcy. –zatkało mnie.
-Ile?! Pogrzało Cie Prevc. Spróbuj zrobić coś mojej siostrze to gorzko tego pożałujesz! –wydarłem się do słuchawki.
-Masz trzy dni. –rozłączył się. Wypuściłem telefon. Usiadłem ciężko  i schowałem twarz w dłonie. Kamila gładziła mnie po plecach. Przytuliłem się do niej.
>>Nina<<
Siedzę w ciemnym i zimnym pomieszczeniu. Nic nie widzę. Nie wiem gdzie jestem i strasznie się boję.
-Cześć, Skarbie- w drzwiach pojawił się Peter.
-Wypuść mnie! –krzyknęłam.
-Jeszcze nie dzisiaj. Pobędziesz troche ze mną. –ukląkł koło mnie i złapał za rękę. Wyrwałam ją i odsunęłam pod ściane.- Nie bój się. Nic Ci nie zrobie. Bądź grzeczna.- usiadł i przysunął się do mnie. Oddychałam nerwowo. Zaczął błądzić palcami po mojej nodze.
-Peter. Proszę.- szepnęłam. Zaczął całować moją szyję. – Peter. – podniosłam ton. Uśmiechnął się lekko i kontynuował pocałunki. – Nie dzisiaj. – wyjąkałam. Odsunął głowe od mojej szyi.
-Chodź ze mną. –wstał i podał mi rękę. Nie przyjmując pomocy, podniosłam się sama. Szłam cały czas za nim. Znajdowaliśmy się w dość dużym domu.- Proszę. – otworzył jedne z drzwi i puścił mnie przodem. Rozejrzałam się uważnie. Pokój był dużo przytulniejszy od mojego. Po środku ściany naprzeciwko drzwi znajdował się kominek, a przed nim sofa i dwa fotele. W kącie dużego pokoju stał stół z sześcioma krzesłami. – Usiądź. Zaraz wróce. – wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Co ja mam robić? Podeszłam do okna. Gdzie ten świr mnie wywiózł?! Za oknem rozciągał się górski krajobraz. – Jesteśmy w moim kraju. Pięknie tu. – stanął obok mnie ze skrzyżowanymi rękami.
-W moim kraju ładniej. – odgryzłam się. Spojrzałam na niego. Może nie byłby taki zły, gdyby nie ten jego charakter.
-Ale przyznaj, że skaczemy lepiej. –uśmiechnął się, siadając na parapecie.
-No chyba śnisz. Gregor mógłby tak powiedzieć, ale nie Ty. Niby w czym jesteś lepszy od mojego brata? Hm? – skrzyżowałam ręce na klatce.
-Niech Ci będzie. – przyciągnął mnie do siebie  i spojrzał w oczy. Zaczęłam znów się go bać.- Obiecuje, że nie zrobie Ci krzywdy.
-To po co mnie tu przetrzymujesz?! –zdenerwowałam się. Wyrwałam się z jego uścisku i podbiegłam do drzwi. Ku mojemu zaskoczeniu nawet się nie ruszył.
-Dla mojej przyjemności.- gdy nacisnęłam klamke usłyszałam krzyk. Jęk bólu. Odwróciłam się do Prevca, który właśnie do mnie podchodził. –Bądź posłuszna, bo będziesz miała niewinną osobą na sumieniu. – uśmiechnął się złośliwie.
-Peter. Co Ty robisz? – spojrzałam na niego rozpaczona.
-Słuchaj mnie, a wszystko będzie dobrze. – przytulił mnie. Nie chciałam znów usłyszeć tego przeraźliwego krzyku, dlatego poddałam się jego ramionom. Reszte dnia przesiedziałam na parapecie w moim nowym pokoju, wpatrując się w góry. Dostałam obiad i święty spokój. Do czasu. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się. Stał w nich nikt inny jak Peter.
-Znowu Ty. –westchnęłam i odwróciłam głowe do okna.
-Widzę, że masz mnie dość. – przytulił mnie od tyłu i zaczął całować moją szyję.
-Jesteś nachalny. –przerwał i usiadł koło mnie.
-Jade do stolicy na dwa dni. Pobędziesz sama. Możesz swobodnie poruszać się po domu. Tam, gdzie nie możesz wejść, drzwi są zamknięte.
-Jak dobrze. Będę mieć spokój. –uniosłam lekko kąciki ust. Zaśmiał się. Musnął moje wargi swoimi, pogłębiając pocałunek. Nie dyskutowałam. Nie chciałam usłyszeć tego jęku. Przerwałam powoli pocałunek.
-Widzisz. Nie było tak źle. Pa, Kochanie. – cmoknął mnie jeszcze raz i wyszedł. Co za koleś! Nie rozumiem jego zachowania. Do czego dąży? Następnego dnia rano postanowiłam się przejść. Większość drzwi była zamknięta, a te pokoje które były otwarte zazwyczaj nie kryły niczego ciekawego. Gdy już miałam zrezygnować trafiłam na ciekawe pomieszczenie. Wyglądało jak centrum dowodzenia. Było tu pełno monitorów, na których widać było co dzieje się w poszczególnych pokojach. Na monitorach nie znalazłam mojej sypialni i Prevca. Zauważyłam zaś coś ciekawszego. Andreas?! Przyjrzałam się uważniej. Na środku pokoju stało krzesło, na którym siedział mężczyzna. Kamera była skierowana na jego twarz. Blondyn wyglądał jak Wellinger. Nie to niemożliwe. Zamknęłam na chwile oczy i po chwili znów przyjrzałam się obrazowi. To był Andreas. Zabije Petera własnymi rękami. Co ten facet sobie wyobraża?! Powoli wyszłam z pokoju i pobiegłam do mojego. Zaczęłam kombinować jak utrzeć Prevcowi nosa.
-Nina! –usłyszałam znajomy głos. To nie był Peter. Do mojego pokoju wpadł Andi.
-Co ty tu robisz?! – podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.
-Długa historia. Uciekamy.- wybiegliśmy na korytarz i schodami na dół. Dobiegając do drzwi potknęłam się o coś i wywróciłam. Spojrzałam na obiekt mojego upadku. Była to noga jakiegoś gościa w czarnym garniaku.
-Uciekaj. Ja sobie poradze. – powiedziałam, spoglądając na wystraszonego Niemca. Otworzył drzwi.- Idź!!- wyszedł, wyraźnie nie zadowolony z mojej decyzji. –Idź! –powtórzyłam. Wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Mężczyzna w garniturze podniósł mnie z podłogi i zaprowadził do salonu, rzucił na zimną posadzke i wyszedł. Wstałam i podeszłam do kominka. Usiadłam na dywanie i przyglądałam się płomieniom. Po jakimś czasie poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Odwróciłam powoli głowę. Stała nade mną drobna kobieta. W jej oczach był strach i ból. Zaczęła mówić mi o tym jak mogłabym stąd uciec. Kiedy ochrona będzie mieć wolne i będę sama z Prevcem w domu. Co on zamierza zrobić. Nie zdążyłam nic powiedzieć. Wyszła i nie wróciła. Peter pojawił się wieczorem. Wpadł z hukiem do pokoju. Zamknęłam oczy i czekałam na ból, ale go nie poczułam. Otworzyłam oczy i odwróciłam się. Peter siedział na sofie. Był zły.
-I co? Nie udało Ci się uciec? – uśmiechnął się złośliwie.
-Wolałam z Tobą zostać.- odgryzłam się.
-Kłamczuszek- pokiwał głową. Wstał i usiadł naprzeciwko mnie.- Wypuściłaś przecież swojego chłopaka.
-Ale stwierdziłam, że jeszcze pobędę z Tobą. –przybliżyłam się do niego.- Mam do Ciebie prośbę.
-Słucham – zaciekawił się.
-Poproś swoich ochroniarzy, żeby mieli więcej wyczucia. Jeden z nich rzucił mną dzisiaj o podłoge. Chyba nie chciałbyś, żeby coś mi się stało? –podniosłam brew.
-Poprosze. – musnął moje usta. –Jesteś głodna?
-Nie. Ja już jadłam. Ide do siebie. –cmoknęłam go w policzek i poszłam do swojego pokoju. Jutro wszystko się skończy.
***********************************************
Czytacie- Komentujecie
 

3 komentarze:

  1. Pierwsza!!
    Peter Grrr...
    Zrób mu coś nieprzyjemnego. proszee
    Pozdrawiam
    Ever
    http://dramione-milosc-bez-konca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Jak Prevc zrobi coś Ninie to chyba go @#$%!!!! Pozdrawiam, życzę weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba się uzależniłam od tego bloga. Serio;)
    Mam nadzieję, że Prevcowi nagle przydarzy się jakiś "wypadek" :P
    Proszę dodaj nowy rozdział szybko, bo nie wytrzymam:)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń